Leo zna Belgów jak mało kto. Można nawet powiedzieć, że są jego zmorą od przegranego ponad 20 lat temu barażu o awans na MŚ 1986 r. Poza tym Beenhakker od kilku lat mieszka w Brukseli. Dlaczego wyprowadził się z Holandii? Bo według niego Holandia nie jest już Holandią, gdyż dominują w niej emigranci. - Uważam, że pozwoliliśmy im na zbyt wiele - nie kryje w rozmowie z "Rz". Beenhakker przytacza słowa jego rodaka, tenisisty Richarda Krajicka, który tak oto uzasadnił swą wyprowadzkę z Holandii: "Jakbym chciał mieszkać w kraju muzułmańskim, to wybrałbym inne miejsce na świecie". Selekcjoner nie przejął się słowami Grzegorza Laty, który "pokazałby mu drzwi", gdyby przyszedł po nowy kontrakt. Leo zapewnia, że "nie prosił się" o nową umowę. A poza tym z jego krytykantów śmieją się już nawet piłkarze. - Obiecałem ostatnio specjalną premię Arturowi Borucowi, jeśli awansujemy na mistrzostwa. Jak się dowiedział, że będzie nią oprawiony portret Jana Tomaszewskiego (kolejny krytyk metod Leo - przyp. red.), to myślałem, że umrze ze śmiechu - opowiada "Rz" Holender. Zapowiada też, że będzie bronił swych piłkarzy, jak "matka dzieci". Wracają do spotkania z Belgią Leo konstatuje, że "nie jest za wesoło", więc dlatego powołał aż 25 piłkarzy. - Żurawski, Rasiak, Saganowski i Matusiak nie grają w swoich klubach - wylicza Beenhakker. - Krzynówek w ostatnich trzech meczach Wolfsburga zagrał minutę. Zapewnia mnie, że jest w dobrej dyspozycji, jednak Felix Magath nie chce wstawić go do składu. Beenhakker zaznacza, że jego piłkarze powinni tak trenować, żeby ich trenerzy klubowi nie mieli żadnego wyboru i wystawiali ich w meczach. Więcej w "Rzeczpospolitej".