W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Jaroszewski przyznał, że nie jest zdziwiony występem napastnika w meczu Major League Soccer. - Nie jestem zdziwiony, że Świderski zagrał w meczu ligowym. Rozmawiałem z nim przed tygodniem, w sobotę. Miał naciągnięty mięsień uda, wiedzieliśmy, że wróci do gry za mniej więcej tydzień. Jego przerwa w treningach miała potrwać od czterech do siedmiu dni, na początku nie da się tego tak precyzyjnie określić. Potwierdziło się, po tygodniu zagrał, ale nie oznacza to, że przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, też tak szybko wróciłby do zdrowia - tłumaczy lekarz reprezentacji. Klubowa specyfika wywołała zamieszanie Świderski w meczu z FC Cincinnati zaliczył świetny występ, ustrzelając dublet. Szczególnie piękna była pierwsza bramka, kiedy to 25-latek idealnie przymierzył z rzutu wolnego. Jaroszewski właśnie w różnicy w specyfice pracy w klubie i reprezentacji upatruje powód całego zamieszania związanego z napastnikiem. - Miałby jeden dzień mniej na rehabilitację. W klubie jest inaczej, czeka cię ważny mecz, leczysz się pięć dni i wychodzisz na mecz, jeśli jesteś czołowym napastnikiem. Tutaj sytuacja wyglądała inaczej. Kiedy usłyszeliśmy o jego urazie, był jednym z pięciu powołanych zawodników do ataku. Zadecydowaliśmy, że po czterech-pięciu dniach bez treningów i tak miałby małe szanse, by zagrać. Teraz sytuacja się zmieniła bo pojawiły się kontuzje, ale wtedy nie dało się tego przewidzieć. Zamieszanie zrobiło się spore, ale moim zdaniem niepotrzebnie - dodaje. Już jutro zaraz po meczu Polaków nasz program na żywo Interia Sport Gramy Dalej! - Sprawdź szczegóły! Spory ból głowy przed wtorkowym finałem baraży ze Szwecją ma selekcjoner Czesław Michniewicz. Już wiadomo, że w meczu w Chorzowie nie wystąpi Arkadiusz Milik, z kolei trwa walka z czasem, aby odpowiednio przygotować do tego starcia Krzysztofa Piątka. Tak naprawdę jedynym w pełni zdrowym napastnikiem w kadrze jest Adam Buksa, bo na pewny dyskomfort związany z bólem w kolanie narzekał także Robert Lewandowski.