Ze swojej transferowej listy chwały Mariusz Piekarski może być dumny. Na jej czele wciąż znajduje się Sebastian Szymański, który ponad rok temu trafił do Dynama Moskwa za 5,5 mln euro. Kilka dni temu ten wynik wyrównał obrońca Legii Warszawa Michał Karbownik. Ale to właśnie na wschód "Piekarz" wysyła graczy najczęściej. Wysoko w jego rankingu są Maciej Rybus, za którego Terek Grozny zapłacił 3,2 mln euro czy kosztujący Krasnodar 2 mln euro Artur Jędrzejczyk. - To prawda, że ludzie kojarzą mnie z kierunkiem wschodnim, ale nie mam z tym problemu. Jest to niezwykle wymagający rynek, który opiera się na zaufaniu. Ktoś zaraz powie, że Priemjer Liga to nie jest Premier League i będzie miał świętą rację, ale dzięki transferom do Rosji tacy piłkarze jak Maciek, Artur, Konrad czy Maciej Makuszewski mogli zabezpieczyć swoją przyszłość - tłumaczy nam Piekarski. Transakcje za blisko 200 mln Transfer Karbownika jest klejnotem w koronie menedżera, który za największy sukces uznaje jednak... trzykrotną sprzedaż Ariela Borysiuka. Za transfery defensywnego pomocnika z Legii do Kaiserslautern, z Lechii Gdańsk do Legii i z Legii do Queens Park Rangers zapłacono łącznie 5 mln euro. - Nie były to łatwe operacje, ale Arielowi udało się zaprojektować naprawdę ciekawą karierę - mówi agent, który na rynku działa od 2006 roku. Wtedy sprowadził do Polski przyszłe gwiazdy Legii - Rogera i Edsona. Później Piekarski reprezentował m.in. Kamila Grosickiego, Igora Lewczuka. Dziś zajmuje się interesami utalentowanych polskich graczy: Sebastiana Szymańskiego, Karola Świderskiego, Konrada Michalaka, ale też Macieja Rybusa i Jacka Góralskiego. Jak wyliczyła Interia, przez 15 lat Piekarski wziął udział w transakcjach na imponującą kwotę 40 mln euro, czyli - po obecnym kursie tej waluty - ok. 180 mln zł. Karbownik drogi czy tani? Jeszcze niedawno wydawało się, że agent sprzedażą Karbownika może nawet przekroczyć magiczną barierę 200 mln zł. W kontekście transferu piłkarza pisało się przecież o zainteresowaniu Tottenhamu czy Napoli. Zamiast prognozowanych 10 mln euro, warszawiacy otrzymali za 19-latka niecałe 6 mln. - Przed pandemią było jedno story, po pandemii było inne. Po tej trudnej sytuacji kluby zaczęły nieco ostrożniej wydawać pieniądze. I myślę, że ostateczna cena była spowodowana właśnie tymi realiami. Pamiętajmy także, że to pierwsze kroki "Karbo" w seniorskiej piłce. Po podstawówce powinien iść do ogólniaka, a nie od razu na uniwerek. Pod koniec okienka wybieraliśmy więc pomiędzy Brighton a Parmą. Mogę teraz przyznać, że nie byłem wielkim zwolennikiem wyjazdu do Neapolu, uważałem to za zbyt duży przeskok. Wcześniej zainteresowany był na przykład Red Bull Salzburg, byliśmy tam nawet na małym rekonesansie i ten pomysł podobał mi się bardziej - zdradza były piłkarz i dodaje: "Tak naprawdę to myśleliśmy, że... Michał zostanie w Legii. Końcówka okienka wszystko zmieniła. Wybraliśmy Premier League i dobrze, że wszystko się tak skończyło, bo zdjęliśmy z Michała presję transferu. A jeśli chłopak dalej będzie się rozwijał w takim tempie, to Legia jeszcze na nim zarobi, bo w umowie z Anglikami są bonusy i procent od sprzedaży". Świderski następny w kolejce Kolejnym dużym transferem Piekarskiego prawdopodobnie będzie Karol Świderski z PAOK Saloniki. Piłkarz ma na koncie 22 bramki, a także mistrzostwo i puchar Grecji. Kilka dni temu w meczu z OFI Kreta zdobył dwa gole w... trzy minuty. Latem Świderskiego obserwowały m.in. kluby włoskie. - Była też oferta z drużyny występującej w Lidze Mistrzów, ale PAOK ją odrzucił. I jeżeli Grecy na niego postawią, już niedługo Świderski może pobić wynik Szymańskiego i Karbownika - zapewnia Piekarski. Sebastian Staszewski, Interia