Przy okazji meczu Argentyna - Chorwacja dyskutujemy w Wiśle o... Biało-czerwonych. Paweł Czado: Reprezentacja Polski odpadła w mundialu w 1/8. Zaraz finał, a dyskusja u nas o drużynie nie mija. Ba; wręcz wzrasta. Co pan sądzi o tych nieszczęsnych 30 milionach do podziału? Antoni Piechniczek: - Przypuszczam, że premier miał dobre intencje, ale miał też... złych podpowiadaczy. Człowiek, który odpowiada za finanse całego kraju, za kondycję finansową państwa i pośrednio każdego z nas - nie powinien, tak od siebie powiedzieć, że "da reprezentacji wielką premię". Sama jego obecność, sam fakt, że wysłał odrzutowce, które odprowadzały do granicy samolot z piłkarzami - wystarczająco wiele mówiła o życzliwości i zaangażowaniu. Antoni Piechniczek: "Niepotrzebna szopka z premią" Wysokość obiecanych pieniędzy zrobiła wrażenie? - Suma ogromna, ale gdyby ta premia była choć o sto procent wyższa, albo o sto procent niższa - i tak nie miała wpływu na postawę piłkarzy. Wywołała jedynie żarliwą dyskusję w całym chyba - jak to obserwuję - narodzie. Pytanie zasadnicze, które ludzie sobie zadają brzmi: czy szef rządu może w ten sposób znaleźć takie pieniądze... i je, ot tak, "dać"... W tym momencie mógłbym powiedzieć, że moja żona, była nauczycielka, też mogłaby się upomnieć... Moja córka lekarka, choć obecnie pracuje zagranicą - w imieniu służby zdrowia - również. I tak dalej, i tak dalej... Kto jeszcze popełnił błąd? - Trener i piłkarze. Dzielili skórę na żywym jeszcze niedźwiedziu, że kłócą się o szczegóły podziału, tej premii. Do jasnej cholery...Spójrzmy jak patrzą na ten problem zawodnicy z innych wielu reprezentacji. Ja usłyszałem o takim podejściu kiedy byłem selekcjonerem reprezentacji Polki drugi raz, w latach 90. Zrobiło to na mnie wrażenie. Ci piłkarze już wtedy mówili: "zarabiamy bardzo duże pieniądze w klubach. Dlatego w reprezentacji możemy grać za uścisk dłoni, pieniądze z turnieju niech idą na cele charytatywne". CZYTAJ TAKŻE: FIFA przed kluczową decyzją Przecież nikt z niemieckich piłkarzy kiedy zdobywali mistrzostwo świata nie oczekiwał, że nagle pani kanclerz da im jakąś dodatkową pieniężną nagrodę. Bzdura absolutna. Współczuję premierowi Morawieckiemu, że nie znalazł w tej materii odpowiednich doradców... Że nikt nie powiedział mu: "Słuchaj stary, daj sobie z tym spokój, nie wywołuj niepotrzebnych emocji"...A gdyby Polska zdobyła mistrzostwo świata to co: miliard byłby do podziału? Ta sytuacja mogłaby też wywołać niepotrzebne wrażenie, że piłkarze bardziej koncentrują się na pieniądzach niż na samym meczu. Antoni Piechniczek: "O losach trenera Michniewicza nie powinno decydować się pod wpływem impulsu" No właśnie. Czy... - Na pewno chce pan zadać pytanie o dalsze losy Czesława Michniewicza... Zgadza się. - Uważam, że dyskusja czy zostawiać trenera Michniewicza na posadzie czy nie - jest dyskusją jałową. Dlaczego? - Bez względu na to jak oceniamy polską reprezentację na tym mundialu nie można zapominać o jednym: Michniewicz wykonał wszystkie postawione przed nim zadania. Wyszedł z grupy. Gdyby to było łatwe, to przecież nie udałoby się po raz pierwszy od 36 lat... Wypełnił wszystkie zadania, które przed nim stały. Wywalczył z drużyną awans po trudnym barażu ze Szwecją, co należy docenić. W Lidze Narodów też utrzymał reprezentację, nie spadła niżej. Na mundialu reprezentacja przegrała z drużynami najwyższej klasy. Naprawdę trudno w tym układzie było osiągnąć coś więcej. CZYTAJ TAKŻE: Szaleństwo na punkcie Argentyny na drugim końcu świata. Otworzą ambasadę! Dlatego uważam, że o losach Michniewicza jako selekcjonera powinno się decydować spokojnie, nie pod wpływem impulsu. Poza tym w Polsce jest tak, że zawsze działają jakieś siły okołoboiskowe, są naciski, sugestie... Wiadomo, że odezwą się wszyscy szydercy, odezwą się ci, którzy selekcjonera bronią. Podejrzewam, że prezes Kulesza może mieć rozdwojenie jaźni: "zatrudniłem Michniewicza, który zanotował jakieś osiągnięcia" - może pomyśleć. Przecież kilku wcześniejszym prezesom PZPN nie udało się zatrudnić trenera, który by to osiągnął. Antoni Piechniczek: "Zadanie przed prezesem Kuleszą może być najprostsze z możliwych" Z drugiej strony może mieć pokusę dania teraz szansy renomowanemu trenerowi zagranicznemu. Po tym mundialu są wolni szkoleniowcy... Pierwszy z brzegu - Luis Enrique. Samolot jeszcze nie wylądował w Madrycie, a on już został zwolniony. To jest kino! Prezes Kulesza mógłby zatrudnić Luisa Enrique i powiedzieć: "Słuchajcie, zatrudniłem trenera lepszej reprezentacji od naszej, z kraju gdzie kultura gry jest na wyższym poziomie". Zgodzi się pan chyba ze mną, że tego rodzaju podejście w prezesie może się odezwać... Wydawać by się mogło, że prezes Kulesza stoi przed trudnym zadaniem. Co dalej? Ale zadanie może okazać się łatwe kiedy uzmysłowimy sobie, że to zadanie może być najprostsze z możliwych: pozostawienie Michniewicza na swoim miejscu. Dlaczego? - Wiem, że teraz łatwo na niego napadać. Dostrzegam jednak, że Michniewicz ma doskonały ogląd tej drużyny. Będzie potrafił wyrównać rachunki z piłkarzami, którzy mu nie pomagali... Kiedy pracowałem jako selekcjoner w Emiratach Arabskich doszła do mnie opowieść, że szef tamtejszej federacji zebrał piłkarzy i powiedział: "panowie, ja was wszystkich zwolnię, a trenera zostawię!" Jakiego prezesa stać na takie działanie? "Wszystkich was wygonię, bo jesteście niegodni, a szkoleniowca zostawię, bo to fachowiec, człowiek zaangażowany"... CZYTAJ TAKŻE: Francuski trener zaskakuje: "W półfinale będę kibicował Maroku" I jeszcze jedno co do Michniewicza. Można mu wiele zarzucić, jednak jako trener jest wyrazisty, z jego opinią należy się liczyć. Jednym ona pasuje, innym nie, ale on ją ma. To jest jego atut! Jedno jest pewne: to są wspaniałe mistrzostwa. Jestem przekonany, że trzy ostatnie mecze przyniosą nam jeszcze mnóstwo wrażeń. rozmawiał: Paweł Czado