4 lipca media obiegła smutna wieść o <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-tragiczna-nowina-w-swiecie-polskiej-pilki-nie-zyje-janusz-ku,nId,6134933">śmierci byłego wybitnego reprezentanta Polski, Janusza Kupcewicza</a>. Informacją podzielił się były prezes PZPN, Zbigniew Boniek. "Smutne to. Kilka dni wcześniej wspólne zdjęcia, wspomnienia, ploteczki. Takie ciosy trudno znieść, przede wszystkim najbliższym. Szczere kondolencje dla rodziny. Ps. Trzecia i decydująca bramka w Alicante na zawsze zostanie w pamięci" - napisał na Twitterze. Poruszenia przykrymi doniesieniami nie kryje również Grzegorz Lato. Panowie grali razem w biało-czerwonych barwach na mundialu w Hiszpanii. A prywatnie byli dobrymi kolegami. Okazuje się, że planowali nawet spotkanie wakacyjne. Grzegorz Lato o Januszu Kupcewiczu: "Jeszcze w niedzielę po południu do mnie dzwonił" Lato zdradza, że Kupcewicz próbował telefonicznie połączyć się z nim na krótko przed swoją śmiercią. "Cały czas utrzymywaliśmy bliski kontakt. Byliśmy umówieni, że kiedy w te wakacje będę wracał z wczasów w Dziwnowie, to odwiedzę go w Gdyni. Jeszcze w niedzielę po południu do mnie dzwonił. Nie zdążyłem odebrać. Kiedy po godzinie czy półtorej oddzwoniłem, Janusz już nie odebrał" - wspomina w rozmowie z "Faktem". Dodaje, że już na pierwszym spotkaniu z młodszym o kilka lat kolegą poczuł do niego sympatię. Był nie tylko świetnym piłkarzem, ale przede wszystkim człowiekiem bardzo inteligentnym i "otwartym na świat". "Miał imadło, w nodze. Bramka jaką strzelił Francji do dziś byłaby ozdoba każdego stadionu świata. Biorąc pod uwagę skalę jego talentu, to uważam, zresztą często mu o tym mówiłem, że powinien zrobić zdecydowanie większą karierę" - wyjaśnia Lato. Przy okazji dementuje spekulacje na temat rzekomego konfliktu Kupcewicza i Bońka. "To bzdura. Raz doszło między nimi do spięcia słownego podczas meczu z Francją, kiedy Zbyszek zarzucił Januszowi, że ten źle mu podał piłkę. Wymienili kilka zdań, więc wydarłem się na obu, żeby grali, ale nie stali na środku i gadali o bzdurach" - tłumaczy i dodaje, że wówczas po wszystkim "całą drużyną wypili po piwku i było po konflikcie". <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-wspomnienie-janusza-kupcewicza-mial-na-nich-patent,nId,6135744">Wspomnienie Janusza Kupcewicza. Miał na nich patent!</a> Przyczyna śmierci Janusza Kupcewicza. "Cukrzyca, leczył się kardiologicznie" Jak podaje Piotr Dobrowolski z "Faktu", Janusz Kupcewicz od dłuższego czasu leczył się kardiologicznie. Miał wszczepiony rozrusznik serca, oprócz tego zdiagnozowano u niego cukrzycę. "Nieoficjalnie mówi się, że właśnie ta choroba była przyczyną zgonu byłego świetnego piłkarza m.in. Arki Gdynia, Lecha Poznań, Lechii Gdańsk i francuskiego Saint Etienne" - czytamy.