INTERIA.PL: Panie Grzegorzu, wiele kontrowersji wywołała pana wypowiedź dla jednej z gazet, że jest pan przeciwnikiem oferowania nowego kontraktu Leo, w chwili gdy awans nie był jeszcze przesądzony. Użył pan określenia, że pokazałby mu pan drzwi. Grzegorz Lato: - Widzi pan, nigdy nie powiedziałem słów, że pokazałbym mu drzwi, tylko, że najważniejszy jest teraz mecz Polska - Belgia albo Polska - Serbia w zależności od wyniku. Po nich będziemy mieć dużo czasu na przedłużenie kontraktu, bo w tej chwili nie jest czas na podpisywanie. A że pan redaktor dopisał swoje myśli cudowne... Ja zdaję sobie sprawę, jak z wami jest, że część szuka jakieś sensacji. My wszystko nagrywamy, więc nic tu nie będzie zmieniane... - Ale on też! Nagrywacie dzisiaj wszystko! Nawet rozmowa telefoniczna jest nagrywana. A poza tym chciałem powiedzieć jedno: Beenhakker ma zapisane w kontrakcie, że jeśli dzisiaj wygrywamy, to automatycznie ma przedłużony kontrakt do końca czerwca 2008 roku. W związku z powyższym nie rozumiem po co ta nagonka w prasie. Tak jakby niektóre artykuły były na zamówienie: bo nam podkupią, nie podkupią... Reszta mojej wypowiedzi to cała prawda! Bo nikt mi nie wmówi, że polska reprezentacja dzisiaj gra rewelacyjnie. Cieszę się ze zwycięstwa, widzę błędy, braki, jakie były, zwłaszcza dlatego, że część zawodników nie gra, ale to już jest rola trenera Beenhakkera. Spokojnie trzeba usiąść i na zdrowych zasadach przedłużyć z nim kontrakt. Zresztą powiedziałem też, żeby przedłużyć do 2010 roku, ale na zdrowych zasadach. Chcę, żeby młodzi polscy trenerzy skorzystali ze współpracy z nim.