- Zawiedli praktycznie wszyscy. Także ci, których promują dziennikarze: Frankowski i Dudek - stwierdził Lato. - Powtarzam stale, że piłkarze, którzy nie grają w klubach, nie powinni być w jedenastce. Szkoda mi Pawła Janasa, na którego wylano kubeł pomyj, a dziś widać wyraźnie, że za jego czasów gra kadry miała jakiś wyraz - dodał król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku. Problem w tym, że kadra Leo Beenhakkera niewiele się różni od tej, którą prowadził Paweł Janas. - Nie wiem, może taki mamy materiał i się z niego nic więcej nie wyciśnie. Asystenci Beenhakkera powinni mieć najlepsze rozeznanie i podpowiadać selekcjonerowi kandydatury. Taki Arek Głowacki, fajny chłopak, ale przecież to nie pierwsza jego wpadka w reprezentacji i współpracownicy Leo muszą o tym wiedzieć. Ja biorę w ciemno Bosackiego, a Głowackiego oddaję komukolwiek nieodpłatnie - podkreślił Lato. - Jeśli przegramy z Serbią, to mówimy "adios" eliminacjom i zaczynamy się martwić. Muszą zapaść męskie decyzje, kilku panom trzeba podziękować i budować nową drużynę. Beenhakker nie wykorzystał do końca potencjału zespołu. Jeleń pojawił się za późno. A jak Frankowski przy swoim wzroście miał walczyć z fińskimi zwierzakami w powietrzu? Poza tym, czy trener Wolverhampton to jakiś tuman, że go nie wstawiał do składu? Przykro mi ciągle słuchać, że winny jest trener i PZPN, a rzadko zawodnicy. Oni też muszą być profesjonalistami, nie tylko przy kasie - zakończył Lato.