Fernando Santos został ogłoszony nowym selekcjonerem reprezentacji Polski 24 stycznia 2023 roku. Na stanowisku wytrzymał niespełna dziewięć miesięcy, bowiem już 13 września został zwolniony. W tym czasie poprowadził naszą kadrę w pięciu meczach eliminacji Euro 2024, z których Biało-Czerwoni dwa wygrali i trzy przegrali. Dodatkowo pod jego wodzą nasi piłkarze pokonali 1:0 Niemców w spotkaniu towarzyskim. Wyniki i atmosfera były fatalne, dlatego by ratować szanse na udział w turnieju, PZPN postanowił zakończyć współpracę z Portugalczykiem i zatrudnić Michała Probierza, z którym Polacy wywalczyli bilety do Niemiec. Po czasie wychodzą kolejne fakty na temat pracy Santosa, które obnażają jego podejście oraz niewiedzę. Fernando Santos żył w przeświadczeniu, że obejmuje kadrę z Euro 2016 Jakub Kwiatkowski był rozmówcą WP SportowychFaktów. W trakcie wywiadu został poruszony m.in. wątek pracy Fernando Santosa w reprezentacji Polski. Ze słów byłego rzecznika PZPN i menedżera polskiej kadry wynika, że pierwsze dwa mecze zupełnie zburzył obraz wyobrażenia szkoleniowa o naszej drużynie narodowej. - Ricardo Santos dużo nam opowiadał o Fernando Santosie, dzięki czemu łatwiej nam go było zrozumieć. On powiedział, że jak Santos dostał tę propozycję, to on najbardziej był zadowolony z tego, że teraz będzie mógł pracować z drużyną, który pokazuje taki olbrzymi charakter walczaków, wielkich facetów, którzy walczą w powietrzu. I on najbardziej cieszył się z tego, że będzie mógł fajnie popracować nad stałymi fragmentami - mówił szef TVP Sport. Te słowa jasno wskazują, że Portugalczyk wciąż żył wyobrażeniem reprezentacji Polski z czasów Euro 2016. - On był w szoku, zwłaszcza już po meczu w Pradze, że zawodnicy tej walki nie podjęli. Później był w szoku w Kiszyniowie, że zawodnicy się poddali w drugiej połowie. To zburzyło ten jego wizerunek w głowie na temat naszej kadry - wyjaśnił Kwiatkowski. Szokujące słowa Kwiatkowskiego nt. Santosa. Włos jeży się na głowie W dalszej części rozmowy szef TVP Sport odniósł się już do konkretnych przykładów, które obnażają brutalną prawdę o pracy Fernando Santosa w reprezentacji Polski i jego archaiczne podejście. - Generalnie trener Santos robił tak, że na odprawę przed meczem w szatni wypraszał wszystkich członków sztabu. Zostawali tylko jego asystenci, czyli tacy najbliżsi współpracownicy, trenerzy. Jedynym meczem za kadencji Santosa, kiedy ja byłem w szatni i słyszałem te odprawy, to była przerwa meczu z Albanią. Wiadomo, że był też Grzegorz Mielcarski, który pomagał w tłumaczeniu. Wiadomo, że trener żyje meczem, jest zaangażowany i on po portugalsku cały czas im opowiada, co tu trzeba zrobić. Pokazuje, maluje coś flamastrem po tablicy, a Grzesiek Mielcarski nie ma nawet przestrzeni, żeby się wtrącić i przetłumaczyć to - opowiadał Kwiatkowski w wywiadzie dla WP Sportowych Faktów. Brak odpowiedniej komunikacji z piłkarzami o otoczeniem był najczęstrzym zarzutem skierowanym do 69-latka, a przykładem potwierdzającym absurdalność jego metod, jest anegdota Kwiatkowskiego z przegranego 2:3 potkania z Mołdawią. Na szczęście Michałowi Probierzowi udało się "posprzątać" po swoim poprzedniku i wprowadzić kadrę na Euro 2024. Santos z kolei po epizodzie w reprezentacji Polski w styczniu tego roku znalazł pracę w Besiktasie Stambuł. W Turcji potwierdziło się, że metody Portugalczyka nie są już skuteczne. Jego drużyna w 16 meczach odniosła siedem zwycięstw, zanotowała cztery remisy i z pięć porażek, a już 13 kwietnia zarząd poinformował o jego zwolnieniu. Od tamtego dnia szkoleniowiec pozostaje bez pracy.