Mijała 10. minuta meczu w ramach turnieju eliminacyjnego turnieju mistrzostw Europy do lat 19. Na krakowskim stadionie Garbarni Biało-Czerwoni pod kierunkiem trenera Marcina Brosza mierzyli się w inauguracyjnym meczu z Izraelem. Do wykonaniu rzutu rożnego podszedł Jakub Lewicki, na co dzień piłkarz Jagiellonii Białystok. Obrońca dośrodkował na dalszy słupek, a tam już czekał Filip Koperski, chyba najwyższy w naszej drużynie piłkarz. Zawodnik Lechii Gdańsk skierował piłkę głową do siatki i wyskoczył w górę z radości. Od razu było widać, że coś jest nie tak, jego twarz wykrzywił grymas bólu. Był jeszcze 5 minut na boisku po czym został zmieniony przez Kacpra Urbańskiego z Bolonii (też wychowanka Lechii). Mecz zakończył się remisem 1-1, a w kraj poszedł przekaz, że jakiś młodzieniec doznał kontuzji w czasie wykonywania "cieszynki". Ci którzy nie widzieli spotkania szydzili z młodego zawodnika, że pewnie jechał na kolanach przez całe boisko, ale tak nie było. Zwyczajnie wyskoczył i nieszczęśliwie upadł, chociaż nie jest wykluczone, że urazu doznał strzelając bramkę, a potem biegł, bo działała adrenalina. Dzisiejszy komunikat macierzystego klubu Koperskiego mówi o zerwanych więzadłach krzyżowych, co wiążę się z co najmniej kilkumiesięczną przerwą w grze. Turniej zakończył się szczęśliwie dla Biało-Czerwonych, którzy po raz pierwszy od 2006 r. awansowali do finałów mistrzostw Europy do lat 19. Finały odbędą się na Malcie w pierwszej połowie lipca - młodego zawodnika Lechii na pewno w nich zabraknie. Co więcej nie będzie mógł pomóc ekstraklasowej drużynie Biało-Zielonych, która jest przedostatnia w tabeli - niedawno trenerem Lechii został Katalończyk David Badia, a przecież Koperski w latach 2015-18 grał w tamtejszych klubach i biegle włada językiem hiszpańskim. Popularny "Koper" nie pomoże również drużynie Lechii Gdańsk, która gra w Centralnej Lidze Juniorów pod kierunkiem trenera Marka Zieńczuka, który zagrał w Ekstraklasie aż 416 razy. Filip Koperski z Lechii Gdańsk kontuzjowany Może to pocieszające dla Filipa Koperskiego, ale w przeszłości wielu bardziej znanych i doświadczonych piłkarzy również odnosiło kontuzję w równie nietypowych i pechowych okolicznościach, a wracali do gry. W lipcu 2021 r. Bartosz Kapustka po bramce strzelonej dla Legii Warszawa po rajdzie przez ponad pół boiska w spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów z Florą Tallinn. W 2016 r. Michał Kucharczyk wchodził na podium, by świętować zdobycie tytułu mistrza Polski, wchodząc na podium podskoczył, pośliznął się i upadając wykręcił rękę. Koledzy próbowali jeszcze z niego żartować, brać za nogi, jednak dłoń bolała. Po chwili, jeszcze przed ceremonią, zawodnik poszedł do szatni. Kuriozalne kontuzje zdarzały się również na wyższym poziomie niż Ekstraklasa. W 2001 r. napastnik Villarreal, Martín Palermo doznał podwójnego złamania kości piszczelowej w meczu Copa del Rey z Levante. Po strzeleniu gola w dogrywce po bezbramkowych 90 minutach, Palermo rzucił się w stronę małej grupki kibiców Villarreal, kiedy bariera ochronna runęła na jego nogę łamiąc kość piszczelową. Ta kontuzja wykluczyła Argentyńczyka z finałów mistrzostwa świata 2002 r. Reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo, Lomana LuaLua wyrósł jak spod ziemi, by trafić głową do siatki w meczu Premier League, gdy grał dla Portsmouth w meczu z Arsenalem. By uczcić tę bramkę napastnik wykonał podwójne saldo, a gdy spadł na ziemię okazało się, że odniósł kontuzję. Wreszcie kontuzje pozapiłkarskie. Anita Włodarczyk jest czterokrotną mistrzynią świata w rzucie młotem. Pierwszy z tych tytułów zdobyła w Berlinie w 2009 r. Już w drugiej próbie Włodarczyk pobiła rekord świata i objęła prowadzenie w konkursie. Nie oddała go do samego końca. Trzecią próbę odpuściła w dość kuriozalnych okolicznościach. Ucieszona rekordem pobiegła w kierunku trybun, gdzie siedział trener. Przy jednym z podskoków lewa stopa nieszczęśliwie wylądowała na tartanie. Skutkiem była kontuzja, która zmusiła Polkę do rezygnacja z kolejnej próby. Z powodu skręcenia kostki Włodarczyk zrezygnowała także z 4. i 5. kolejki konkursu. - Trudno zapanować nad radością w takim momencie. Zawsze uważam na siebie w kole, bo tam jest niebezpiecznie, ale trudno spodziewać się, że skręcę kostkę podskakując. Czułam jakieś niesamowite emocje. Wybuchłam, chciałam podbiec do trybun, do znajomych - wyjaśniła w rozmowie z dziennikarzami. W 2022 r. sytuacja powtórzyła się w nieco innych okolicznościach. Włodarczyk była zmuszona zrezygnować ze startu w mistrzostwach Polski z powodu kontuzji. Trzykrotna mistrzyni olimpijska nabawiła się urazu, gdy próbowała gonić złodzieja. Ten chciał ukraść jej samochód i wymknął się trenerowi, który pierwszy ruszył w pogoń. Do akcji ruszyła Włodarczyk. Wystartowała szybko i naderwała mięsień dwugłowy. Złodziej ostatecznie został złapany. Maciej Słomiński, INTERIA