Ciemne chmury nad reprezentacją Polski po zawstydzającym blamażu w Mołdawii. "Biało-Czerwoni" w kompromitujących okolicznościach ulegli gospodarzom 2:3, a ich awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy stoi pod dużym znakiem zapytania. Na czele grupy eliminacyjnej są Czesi z 7 punktami. Na dalszych miejscach plasują się Albania (6 pkt), Mołdawia (5 pkt), Polska (3 pkt) i Wyspy Owcze (0 pkt). Prezes PZPN Cezary Kulesza, podpytywany, czy przy takim obrocie spraw posada Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera kadry jest zagrożona, odpowiadał bardzo stanowczo. "Spotkam się z Fernando Santosem i będę chciał poznać dalszy plan działania selekcjonera. Nie ma mowy o dymisji. Ona nic nie zmieni. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale walczymy dalej" - zadeklarował w rozmowie z portalem Meczyki. Po porażce nie unika innych tematów. W Przeglądzie Sportowym Onet zdradza, jakie nastroje panowały w szatni zaraz po ostatnim gwizdku sędziego. Na tym nie koniec. Bezlitosna zapowiedź. Fernando Santos ucieknie z Polski jak Paulo Sousa. Wskazuje nawet następcę Co dalej z Fernando Santosem w reprezentacji Polski? Cezary Kulesza: "Nie jest to czas na gwałtowne ruchy" Kulesza przyznaje, że emocje udzieliły się także jemu. Po tym, co wydarzyło się w meczu Mołdawia - Polska, "nie był w stanie" zasnąć. "Trudno w ogóle opisać, jak się czułem po tym, co się wydarzyło w Kiszyniowie. Poza tym noc była trudna, bo o 3 nad ranem lądowaliśmy na lotnisku w Modlinie pod Warszawą" - wyjaśnił. Pojawiło się podejrzenie, że wybór Modlina jako lotniska docelowego dokonany był w taki sposób, aby uniknąć spotkania z rozwścieczonymi i rozczarowanymi fanami. Jednak prezes PZPN stanowczo ucina tego typu spekulacje. "Lądowaliśmy w Modlinie, ponieważ tak to było już wcześniej zaplanowane. Nie chodziło o to, żeby uniknąć kibiców. Po prostu lotnisko w Warszawie w nocy nie przyjmuje samolotów" - twierdzi. Zaznacza, że do tej pory nie może zrozumieć, co właściwie wydarzyło się w Mołdawii. Trudno mu się otrząsnąć z lodowatego prysznicu, jaki zaserwowali Polakom kadrowicze. "Dla mnie to niewiarygodne, że prowadząc 2:0 z Mołdawią, można przegrać 2:3. Rozumiem z jakimś mocniejszym rywalem, typu Anglia czy Hiszpania, to się może zdarzyć. Ale w Kiszyniowie? Ten wynik trzepnął nie tylko mnie, ale całą Polskę" - opowiada. Potwierdził także, że na środę 21 czerwca umówił się z Santosem na rozmowę o przyczynach porażki. Nie będzie wykonywał gwałtowanych ruchów, a spróbuje wyciągnąć od Portugalczyka ewentualne nieznane mu informacje. "Chcę przede wszystkim porozmawiać z Santosem o kadrze. Bo może selekcjoner widzi w niej rzeczy, o których ja nie wiem lub ich nie dostrzegam, a Santos o nich wie" - podsumował. Fernando Santos wezwany przez prezesa PZPN. Reakcja po klęsce w Mołdawii