San Marino to jedyny rywal, którego udało się nam w tych eliminacjach pokonać dwukrotnie - po raz drugi wczoraj. Ale to niestety nie powód do dumy, a tych podczas kończących się eliminacji nie mieliśmy wcale. Waldemar Fornalik przejął drużynę po Franciszku Smudzie, który na Euro 2012 nie wyszedł z grupy i nie wygrał meczu, ale jak zapewniał, zostawił następcy gotową reprezentację. Kadra Fornalika, jak dotąd, potrafiła pokonać tylko bankowców z San Marino i raz słabą Mołdawię. Co się stało z gotową reprezentacją Smudy? Albo wcale nie była gotowa, albo nowy selekcjoner nie był w stanie wykrzesać z niej tego, co najlepsze. Największym problemem reprezentacji Polski stała się nie sama gra w piłkę, ale nieumiejętność wygrywania meczów. Tak było za Smudy, tak jest za Fornalika. Ten pierwszy podczas Euro już do przerwy powinien prowadzić z Grekami 3-0. Także w spotkaniach z Rosją i Czechami, zwłaszcza w pierwszych minutach, nie brakowało okazji bramkowych dla Polski. Ekipa Fornalika przy odrobinie szczęścia mogła wygrać już pierwszy mecz w Podgoricy, nie miała prawa nie wygrać w Mołdawii, a w ostatni piątek zmarnowała wielką szansę na pokonanie Czarnogórców. Wszyscy narzekamy na grę reprezentacji Polski, ale w eliminacjach gra się na wynik, a wyniki, mimo czasem przeciętnej gry, powinny być zdecydowanie lepsze, bo były na to szanse. Czy Fornalik powinien otrzymać od Polskiego Związku Piłki Nożnej jeszcze jedną szansę? Ryzyko jest duże, bo brak awansu na francuskie Euro 2016, w którym wystąpią aż 24 zespoły, nie będzie już porażką, ale kompromitacją i znakiem całkowitego upadku polskiego futbolu. Problem w tym, że powierzenie funkcji selekcjonera komuś innemu też nie da nam gwarancji sukcesu. Które ryzyko bardziej się opłaci? Zapytaliśmy naszych użytkowników, kto powinien zostać następcą Fornalika. Spośród kilkunastu tysięcy głosów zdecydowanie najwięcej zyskała odpowiedź: "Inny trener zagraniczny". Inny, czyli nie Dan Petrescu, Avram Grant, ani Slaven Bilić, na których można było głosować. Wszystkie cztery odpowiedzi "zagraniczne" cieszyły się zdecydowanie większym zainteresowaniem, niż krajowi kandydaci, z których w ankiecie najlepiej wypadają Adam Nawałka i Michał Probierz. W 2006 roku, po nieudanym dla nas niemieckim mundialu, funkcję selekcjonera reprezentacji Polski powierzono Leo Beenhakkerowi. Wielu uważało, że 64-letni wówczas szkoleniowiec najlepsze lata ma już za sobą. A jednak to właśnie on był w stanie poukładać polski zespół, który już niedługo po zatrudnieniu Holendra po wielkim meczu pokonał silnych Portugalczyków, a potem wyszarpał remis na ich terenie. Beenhakker jako pierwszy selekcjoner wprowadził Polskę do mistrzostw Europy, w spotkaniach eliminacyjnych dając polskim kibicom namiastkę europejskiego futbolu. W finałach wyszło jak zawsze w ostatnich latach - klęska. A po niej kolejna - w kwalifikacjach afrykańskiego mundialu. Przejście fazy grupowej wielkiej imprezy to dla polskich piłkarzy misja niewykonalna. Problem w tym, że teraz marzymy o tym, by na wielką imprezę w ogóle się zakwalifikować. Beenhakker postarzał się o kilka lat i raczej nie zostanie ponownie selekcjonerem "Biało-czerwonych". Skoro jednak polska myśl szkoleniowa nie pozwala nawet marzyć o sukcesie, musimy szukać szkoleniowca z zagranicy. I Ty możesz wybrać nowego selekcjonera. Nie czekaj! Kto powinien poprowadzić reprezentację Polski po Fornaliku? Musi być to człowiek cieszący się autorytetem piłkarzy, dla których każde jego słowo będzie święte. Nie ma co marzyć, że nowy trener odmieni polską piłkę. Jego zadaniem jest odmienić reprezentacyjnych piłkarzy, wpoić im umiejętność wygrywania za wszelką cenę, tak jak podczas pierwszych eliminacji zrobił to z "Biało-czerwonymi" Beenhakker. Za czasów Fornalika reprezentacja Polski spadła w rankingu FIFA o 18 miejsc. Ten trend trzeba zatrzymać. Kto podejmie się tego wyzwania? Autor: Waldemar Stelmach