W Bolonii w piątek biało-czerwoni zremisowali 1:1, choć jeszcze na 12 minut przed końcem prowadzili 1:0 po golu Piotra Zielińskiego. W roli selekcjonera polskiej reprezentacji zadebiutował Jerzy Brzęczek."We Włoszech Polakom zawsze ciężko się grało, dlatego remis 1:1 należy przyjąć jako dobry wynik, który musi dać nam satysfakcję. Choć też mały niedosyt pozostał, bo mogliśmy ten mecz wygrać. Było widać radość po tym remisie u zawodników, myślę, że wzmocni ich wiarę w nowego trenera. Mam nadzieję, że z takim optymistycznym nastawieniem piłkarze będą podchodzić do kolejnych spotkań" - powiedział PAP uczestnik mundialu w Meksyku (1986).Jak dodał, choć gra Polaków wygląda całkiem przyzwoicie, nie należy popadać w zbyt duży hurraoptymizm. "Widzimy, co się dzieje z włoską reprezentacją. Rywale nie zaprezentowali tej jakości gry, do której jesteśmy przyzwyczajeni. To, że nie awansowali na mistrzostwa świata nie było jednak dziełem przypadku i to chyba im do dziś się odbija. Nie tylko Włosi, ale też kilka innych krajów przechodzi transformację, zmianę pokoleniową i poziom czołowych drużyn nie jest najwyższy. Cieszmy się, ale dajmy spokojnie trenerowi popracować. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać na tle dość wymagającej Irlandii" - zaznaczył.Były obrońca m.in. Lecha Poznań przyznał, że Brzęczek zbyt krótko pracuje, by zdążył odcisnąć jakieś piętno na drużynie."Co można zrobić z reprezentacją przez trzy dni? Co tu można wymyśleć w tak krótkim okresie czasu pod kątem czysto piłkarskim? Co najwyżej swoje myśli można przełożyć na przykład na stałe fragmenty gry albo na jeden czy drugi schemat, który i tak nie musi sprawdzić się w stu procentach. W grze naszej reprezentacji na pewno było widać zaangażowanie, ale też, gdy zakłada się koszulkę sportową, to jest to taka oczywista rzecz. W mentalności zawodników tak już jest, że gdy przychodzi +nowa miotła+, to trzeba zrobić wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony" - stwierdził. Jego zdaniem jest też zbyt wcześnie by porównywać reprezentację Adama Nawałki i drużynę nowego selekcjonera. "Tu potrzeba kilku meczów, żeby zobaczyć jak nowinki i pomysły nowego szkoleniowca są realizowane na boisku. Bo nie jest sztuką wziąć kredę do ręki czy jakiś inny nośnik i rysować na tablicy schematy taktyczne, skoro nie ma ludzi, którzy będą w stanie je realizować. Myślę, że na pierwsze takie porównania można będzie się pokusić nie wcześniej niż po czterech, pięciu spotkaniach" - podsumował Pawlak.Kolejnym sprawdzianem biało-czerwonych będzie mecz z Irlandią, który rozegrany zostanie we wtorek we Wrocławiu.