<a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-kalendarz-sportowy,670.html" target="_blank">Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz!</a> Krzysztof Mączyński to odkrycie Adama Nawałki w reprezentacji Polski. Pomocnik często był wyśmiewany, eksperci widzieli na jego pozycji kogoś innego, ale ten odwdzięczał się selekcjonerowi za zaufanie dobrą grą. Szczytowym momentem były dwa ostatnie mecze w kadrze, przeciwko Szkocji i Irlandii, w których Mączyński zaprezentował się fantastycznie. Pomocnik Wisły Kraków często przez przeciwników jego talentu jest nazywany "przyszywanym synem Nawałki". Obaj panowie znają się od wielu lat. To właśnie na Mączyńskiego w Górniku Zabrze swego czasu postawił Nawałka. Piłkarz wykorzystał szansę i był jednym z najważniejszych w drużynie przyszłego selekcjonera. Co ciekawe, to nie Nawałce Mączyński zawdzięcza najwięcej w karierze. - Trener Tomasz Kulawik wyciągnął do mnie rękę w bardzo trudnym momencie, kiedy praktycznie wszyscy się ode mnie odwrócili. Dopiero dzięki niemu poznałem Adama Nawałkę - wspomina Krzysztof Mączyński, który w środę spotkał się z kibicami w restauracji "U Wiślaków". - Trener Nawałka wyciągnął ze mnie maksimum. Za to jestem mu wdzięczny i cały czas staram się pokazywać, że się nie pomylił - dodaje Mączyński. Pomocnik doskonale pamięta pierwsze powołanie. Przyjechał na nie w zastępstwie Mateusza Klicha, który doznał kontuzji palca. Choć Mączyński po cichu liczył na telefon ze sztabu kadry, przyznaje, że długo później nie mógł zasnąć. Zadebiutował w reprezentacji, strzelił pierwszego gola, aż w końcu awansował do Euro 2016. Niemal wszystkie marzenia już mu się spełniły. Teraz Mączyński nie może narzekać na medialny rozgłos. W ciągu ostatnich trzech tygodni niemal codziennie spotyka się z kibicami czy dziennikarzami. I wciąż wspomina drogę do mistrzostw Europy we Francji. Bo rola pomocnika w eliminacjach była naprawdę duża. Wystąpił w ośmiu meczach, zdobył bramkę w spotkaniu ze Szkocją, a do tego dorzucił trzy asysty. Stał się bardzo ważnym zawodnikiem tej kadry, który już może pakować walizki do przyszłorocznych mistrzostw we Francji. Mączyński podkreśla, że w kadrze wszyscy są równi. Nie ma podziałów, panuje świetna atmosfera, a każdy zawodnik jest traktowany na tym samym poziomie. - Przed meczem ze Szkocją Robert Lewandowski poprosił mnie, bym w kółku zmotywował zespół. Bo nie ma u nas podziałów, równych i równiejszych. Wszyscy mamy do odegrania jakąś rolę, nieważne w jakim klubie gramy - opowiada Mączyński. - Kto jest największym wesołkiem? Jest dwóch: Artur Jędrzejczyk i Łukasz Teodorczyk - uśmiecha się Mączyński i jednocześnie zdradza tajemnice szatni. - Z kim się trzymam? Z "fusami" - uśmiecha się. I już poważnie dodaje: - Przede wszystkim z chłopakami, z którymi miałem do czynienia w lidze polskiej. Z Michałem Pazdanem, Arturem Jędrzejczykiem, generalnie młode towarzystwo. Liderem kadry w drodze do Euro 2016 był Robert Lewandowski. Kapitan pokazywał na boisku niezwykłą dojrzałość i poprowadził naszą drużynę do awansu, a przy okazji został królem strzelców eliminacji. - Robert jest klasowym zawodnikiem. Nie trzeba go reklamować. Na zgrupowaniu wszyscy są równo traktowani. Nie ma znaczenia, że ty grasz w Ekstraklasie, a Robert w Bundeslidze. Oczywiście dla młodych chłopaków sama obserwacja Roberta, praca, jaką wykonuje, poruszanie się po boisku, to bardzo ważne sprawy - można naprawdę dużo podpatrzeć - uważa Mączyński. - Żeby ktoś nie myślał - Robert nie pokazuje, że jest jakąś wielką gwiazdą. Wręcz przeciwnie. Stara się rozmawiać ze wszystkimi i dawać wskazówki, bo jednak wszedł już na najwyższy poziom. Jest się od kogo uczyć - dodaje pomocnik Wisły. Mączyński wiele już osiągnął, ale przekonuje, że ma jeszcze jedno marzenie. - Chciałbym usłyszeć hymn Ligi Mistrzów. Czy uda mi się to z Wisłą? Najpierw musimy zdobyć mistrzostwo Polski - uśmiecha się zawodnik. Łukasz Szpyrka