Wokół polskich piłkarzy w Rosji w ostatnich miesiącach urosła spora dyskusja, głównie na temat moralności gry w lidze kraju bestialsko atakującego inne państwo. Ostatecznie Sebastian Szymański został zawodnikiem Feyenoordu Rotterdam, a Grzegorz Krychowiak najpierw wiosną grał kilka miesięcy w AEK Ateny, a teraz zdecydował się na przejście do Al-Shabab. W Rosji pozostał za to Maciej Rybus, który zdecydował się podpisać kontrakt ze Spartakiem Moskwa. - Nie każda decyzja jest tylko czarna albo tylko biała. Wiele czynników ma wpływ na to, że podejmuje takie, a nie inne kroki. Maciek podjął decyzję i jako kolega z reprezentacji ją szanuję - mówi na temat byłego klubowego kolegi Krychowiak. Krychowiak: Rosjanie obwiniali mnie, że zorganizowałem bunt Decyzja Rybusa o pozostaniu w Rosji spotkała się w Polsce ze sporą krytyką, a Polski Związek Piłki Nożnej wydał nawet specjalny komunikat, w którym poinformował, że piłkarz nie będzie otrzymywał powołań do pierwszej reprezentacji. Dzięki takiej decyzji obrońca stał się bohaterem rosyjskich mediów, w zupełnie innej sytuacji był z kolei Krychowiak, który obrywał od tamtejszych dziennikarzy, zarzucających mu namawianie kolegów z szatni do odejścia z Rosji. CZYTAJ TAKŻE: Jak fenomen ze Slavii Praga Polaków futbolu uczył - Rosjanie obwiniali mnie, że to ja zorganizowałem bunt i wyjazd zawodników, ale potem okazało się, że to ja zostałem najdłużej. To tylko potwierdza, że to była nieprawda. Pojawiło się wiele przekłamanych informacji, ale mi to w żaden sposób nie przeszkadzało. Skupiałem się na swojej robocie i na tym, że chcę zmienić klub. Gdy ma się obowiązujący kontrakt, ciężko powiedzieć z dnia na dzień, że się odchodzi. To normalne, że pracownik ma pewne zobowiązania wobec pracodawcy. Później FIFA otworzyła furtkę umożliwiającą odejście z Rosji, co pomogło wielu zawodnikom. Byłem bardzo zadowolony, gdy udało mi się trafić do innego klubu - stwierdził 32-latek. Piłkarz odniósł się także do krytyki, która często go spotyka po meczach reprezentacji. - Wydaje mi się, że w pewnym momencie trzeba to zaakceptować i powiedzieć sobie, że to jest część piłki. Z drugiej strony nie można zawsze robić z Krychowiaka kozła ofiarnego i powtarzać, że to jego wina. Dlatego w pewnym momencie trzeba na to zareagować i powiedzieć, że jak źle gramy, to nie musi to być przeze mnie - zaznacza Krychowiak.