Od ściany do ściany - można było pomyśleć, patrząc na skład reprezentacji Polski w meczu z Wyspami Owczymi. Selekcjoner Fernando Santos dotychczas konsekwentnie pomijał Grzegorza Krychowiaka przy swoich powołaniach, ale kiedy już zaprosił go na zgrupowanie - od razu wystawił w wyjściowym składzie. Patrząc na personalia, wydawało się, że Polacy zagrają w klasycznym ustawieniu 4-4-2. W rzeczywistości bardziej przypominało ono hybrydę z wchodzącym na wahadło Bartoszem Bereszyńskim, który wbrew przewidywaniom został ustawiony na prawej stronie. Z lewej strony obrony (lub jako trzeci środkowy) grał Jakub Kiwior. Michał Skóraś z kolei miał pełnić rolę pomiędzy skrzydłowym (przy 4-4-2), a zawodniku wspomagającym napastników (przy przejściu na 3-4-3). Z drugiej strony między skrzydłem a wahadłem kursował Jakub Kamiński. Kibice mają już dość. Gwizdy i wyzwiska na Narodowym 20 minut Krychowiaka. I koniec Z uwagą przyglądałem się grze wracającego do składu Krychowiaka i w pierwszych minutach wyglądała ona obiecująco. Krychowiak szybko popisał się ładnym krosem na prawą stronę, później zaliczył świetny odbiór wślizgiem, w końcu efektownie zagrał do Piotra Zielińskiego w pole karne. I to by było na tyle. Im dalej w las, tym częściej zyskiwaliśmy odpowiedź, dlaczego wielu uważało, że Krychowiak nie nadaje się już do gry w reprezentacji Polski. Kiedyś, błędy popełniał jednak przeciwko Holandii, czy Belgii, teraz - przeciwko Wyspom Owczym. Po 20 minutach, gdy piłkarza uderzyło pierwsze zmęczenie, Krychowiak w niegroźnej sytuacji zarobił żółtą kartkę. Była ona wynikiem kiepskiego przyjęcia i zbyt wolnego odwrócenia się z piłką - a "klasycznego" Krychowiaka, uwypuklającego swoje wady. Krychowiak pożegnany gwizdami W 38. minucie wydawało się, że "Krycha" błyśnie, gdy błyskotliwie przechwycił piłkę, ale jego prostopadłe podanie było zupełnie niecelne. A sytuacja z samej końcówki pierwszej połowy, gdy pomocnik Abhy chcąc dośrodkować, nastrzelił własną rękę... Aż szkoda słów. I szkoda też Krychowiaka, bo przez takie zagrania znów stanie się ofiarą prześmiewczych memów. Te pojawiały się w sieci jeszcze przed zakończeniem spotkania. Gdy w 80. minucie Krychowiak opuszczał boisko, żegnały go gwizdy i krótkie buczenie. Uratowała nas ręka Farera W końcówce meczu z rzutu karnego Polaków uratował Robert Lewandowski. A wcześniej - przypadkowe zagranie ręką farerskiego obrońcy. Po strzale Lewandowskiego słychać jeden wielki huk. Był to kamień spadający z serc 50 tysięcy polskich kibiców. Za chwilę pewnie będzie słychać kolejne huki. Po takim spotkaniu, pytania, dokąd zmierza reprezentacja Polski i jaki jest pomysł na nią Fernando Santosa, są zasadne jak nigdy dotąd. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia