Andrzej Bobowski od blisko 50 lat regularnie podróżuje po świecie, aby na żywo dopingować "Biało-Czerwonych". Jest stałym bywalcem największych futbolowych aren, ma na koncie dwanaście mundiali. Jak sam zauważa - to tyle, co legendarny komentator Dariusz Szpakowski. - Różnica między nami jest taka, że jemu za to płacą, a ja sam wydaję swoje pieniądze - śmiał się "Bobo" w rozmowie z Interią. Znakiem rozpoznawczym kibica jest strój króla, w którym regularnie pojawia się na stadionach. Ma długie szaty, koronę, niekiedy także berło. Wszystko utrzymane jest w biało-czerwonej kolorystyce i okraszone piłkarskimi dodatkami. W takim też stroju Andrzej Bobowski pojawił się w sobotę w hotelu Hilton w Warszawie, w którym odbywała się Gala Tygodnika "Piłka Nożna". "Król Polskich Kibiców" był jednym z zaproszonych gości. Król Polskich Kibiców ocenił, czego brakuje naszej kadrze Zaprawionego w bojach fana w środowisku piłkarskim znają wszyscy. Bobowski serdecznie wita się z dziennikarzami, trenerami, działaczami i piłkarzami. Fotoreporterzy go uwielbiają, bo jest niezwykle barwną postacią. Kiedy wchodzi do sali bankietowej, zwraca na siebie uwagę. Momentalnie staje się centralną postacią uroczystości. Jest jednocześnie bardzo chętny na rozmowy z mediami. Zgodził się na krótki wywiad dla Interii w trakcie gali. "Króla Polskich Kibiców" zapytaliśmy, czy wie, kto zostanie nowym selekcjonerem. - Nie wiem. Nawet "Król" nie ma przecieków. Obecna ekipa jest bardzo oszczędna w słowach. Powiem szczerze, że brakuje mi otwartości w naszej kadrze. W Katarze miałem wrażenie, że Messi czy Ronaldo bardziej integrują się ze swoimi kibicami, podczas gdy Polacy uciekają piwnicami i tunelami, byle tylko spokojnie dotrzeć do autokaru, a później hotelu. - Z poprzednimi pokoleniami piłkarzy miał pan lepsze relacje? - dopytujemy. - Mało powiedziane - wykrzykuje "Król". - Za trenera Górskiego pojechałem z reprezentacją autokarem do Holandii. Grzecznie poprosiłem o transport, a selekcjoner powiedział, że nie ma problemu i zaprosił do środka. Jak się okazało - w środku było już pełno innych osób! Dzisiaj natomiast od autokarów kibice są wręcz odpychani. "Bobo" z wyczuwalną tęsknotą w głosie wspomina dawne czasy. Podczas gdy nasz rozmówca snuje wspomnienia, pytamy, ile łącznie meczów polskiej reprezentacji miał okazję zobaczyć na żywo. - Spotkanie Polska-Francja to był mój 354. mecz - odpowiedział z dumą. Z Hotelu Hilton w Warszawie Jakub Żelepień, Interia