Wyjazdowy mecz z Czechami to dla reprezentacji Polski pierwsza odsłona eliminacyjnej walki o awans na Euro 2024. Fani "Biało-Czerwonych" spacerowali po ulicach Pragi już na kilka godzin przed spotkaniem, intonując przyśpiewki. Także na stadionie, tuż przed rozpoczęciem meczu kibice z Polski postanowili dać o sobie znać. Podczas odśpiewywania "Mazurka Dąbrowskiego" odpalili race. Ich ekscytacja i radość nie trwała jednak długo, bowiem tuż po pierwszym gwizdku jak grom z jasnego nieba spadły na nas dwa ciosy. Najpierw w pierwszej minucie gola na 1:0 strzelił Ladislav Krejci, a następnie w trzeciej minucie wynik podwyższył Tomas Cvancara. Czechy - Polska. Koszmarny początek "Biało-Czerwonych". Kibice są wściekli Fani - czemu trudno się dziwić - wściekli się. Już po pierwszym trafieniu na trybunach dało się słyszeć.. niecenzuralne przyśpiewki, "motywujące" piłkarzy do lepszej gry. Po drugiej bramce "oberwało się" - w wiadomych słowach - także Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Niebywałe, jak szybko posypała się obrona zmontowana przez selekcjonera Fernando Santosa i jak błyskawicznie wpadliśmy w ogromne tarapaty, co wyczerpało cierpliwość kibiców. Dopiero, gdy udało się otrząsnąć po początkowym szoku, polscy fani wznowili doping, zachęcający do walki o odwrócenie losu spotkania. "Polska, Biało-Czerwoni" - intonowali. Z Pragi, Tomasz Brożek