Radosław Kałużny wyznał kiedyś, że by uniknąć wyjazdu na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski - której nie poważał, w przeciwieństwie do seniorskiej kadry - bił się korkami z metalowymi kołkami po kostce, by dzięki kontuzji pozostać w klubie. Równie bolesne jak wspomniany "zabieg" było oglądanie gry reprezentacji Polski w pierwszej połowie meczu z Mołdawią, która kolejny raz ośmieszyła naszą obronę. Początkowo nie wyglądaliśmy lepiej niż 159. drużyna w rankingu FIFA, co samo w sobie było bardzo niepokojące. A gdy później bezradność "Biało-Czerwonych" tylko rosła, za to w naszym polu karnym robiło się nerwowo przy każdej centrze rywali, wspomnienia z Kiszyniowa wracały jako żywe. PZPN może zarobić gigantyczne pieniądze. Jest jeden warunek Mecz Polska - Mołdawia. Bolesny obraz reprezentacji Polski Co najczęściej mówią piłkarze, wspominając o rzeczach, które najbardziej kochają w swoim zawodzie? Że cieszą się robiąc to, co kochają. W grze naszej kadry próżno było jednak szukać i radości, i jakichkolwiek uczuć. Kolejny raz byliśmy drużyną bezbarwną. Na tym szarym tle wybijał się Karol Świderski. A jego starania i przebłyski zaowocowały trafieniem na 1:1 po przerwie. Złośliwi mogą powiedzieć, że wystarczyło, by piłka minęła Arkadiusza Milika, który przepuścił ją między nogami i od razu zaowocowało to golem. Trudno wygrzebać w pamięci ostatni udany mecz Arkadiusza Milika w reprezentacji Polski (nie licząc pierwszej połowy wjazdowego meczu z Mołdawią). Snajper Juventusu zawiódł i na Wyspach Owczych, lecz to nie zraziło selekcjonera Michała Probierza. Ten nie odstawił go od podstawowego składu, lecz jak długo potrwa jego cierpliwość? Lewandowski już zdecydował. Polak ogłasza, zdjęcie trafiło do sieci Michał Probierz nie ma problemów z tym, by "odstrzelić" piłkarzy o znanych nazwiskach, co dobitnie pokazał przykład Jana Bednarka. Arkadiusz Milik może okazać się kolejną "ofiarą" selekcji 51-letniego szkoleniowca. Sam Michał Probierz - biorąc pod uwagę klasę rywali i sytuację, w jakiej znaleźli się Polacy - miał więcej do stracenia, niż ugrania. Próbował "wyszarpać" ile mógł. Odświeżył kadrę i oddelegował do gry czterech debiutantów, starając się być odważnym w swoich decyzjach. O stratę punktów trudno go obwiniać. Po pierwsze - nie miał wiele czasu. Po drugie - nie jest przecież pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski, który w ostatnim czasie nie był w stanie wykrzesać z niej pełni potencjału. Może więc czas pomyśleć o tym, czy aby to nie z naszymi piłkarzami jest coś nie tak? Z PGE Narodowego, Tomasz Brożek