<a class="db-object" title="Robert Lewandowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-robert-lewandowski,sppi,2157" data-id="2157" data-type="p">Robert Lewandowski</a> wrócił do reprezentacji Polski po absencji spowodowanej urazem. Październikowe mecze z Wyspami Owczymi oraz Mołdawią odbywały się bez udziału naszego kapitana. Dobre wieści przeplatały się jednak u Michała Probierza ze złymi - do składu wrócił stały kapitan kadry, ale wypadł ten, który zastępował "Lewego" na ostatnim zgrupowaniu, czyli Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli rozchorował się i musiał zostać w hotelu. W stosunku do meczu z Mołdawią zobaczyliśmy zresztą aż siedem zmian, a czterech piłkarzy (Jan Bednarek, <a class="db-object" title="Paweł Bochniewicz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pawel-bochniewicz,sppi,3748" data-id="3748" data-type="p">Paweł Bochniewicz</a>, <a class="db-object" title="Nicola Zalewski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-nicola-zalewski,sppi,963" data-id="963" data-type="p">Nicola Zalewski</a> i Robert Lewandowski) w ogóle nieobecnych było na poprzednim zgrupowaniu. <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-slowa-buduja-rzeczywistosc-psycholog-sportu-o-sytuacji-w-pol,nId,7152991" target="_blank" rel="noreferrer noopener">"Słowa budują rzeczywistość". Psycholog sportu o sytuacji w kadrze</a> Lewandowski w cieniu kolegów. Dużo strat i błędów Lewandowski zaś spotkanie rozpoczął oczywiście od pierwszej minuty, ale to nie on był główną postacią pierwszej połowy. Napastnik Barcelony był w cieniu choćby <a class="db-object" title="Karol Świderski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-karol-swiderski,sppi,494" data-id="494" data-type="p">Karola Świderskiego</a> (kapitalne przyjęcie w polu karnym), Nikoli Zalewskiego (kilka znakomitych dośrodkowań), czy przede wszystkim strzelca bramki - Jakuba Piotrowskiego. Sam Lewandowski jeśli już był przy piłce, to zazwyczaj z dala od pola karnego. W pierwszej połowie zaliczył tylko jeden kontakt z piłką w "szesnastce" - gdy jego strzał po rzucie rożnym został zablokowany. Poza tym szukał wyjść na wolne pole, ale nie dostawał piłek, czym strasznie się irytował. W pierwszych 45 minutach "Lewy" dwukrotnie próbował strzału i dwukrotnie był zablokowany. Tylko 6 z jego 11 podań dotarło do adresata (kiepska 55% skuteczność), a kapitan Polaków strat przed przerwą zaliczył aż 9 - najwięcej w drużynie. Jedyna próba dryblingu okazała się nieudana. Zresztą to właśnie jego błąd techniczny zapoczątkował akcję, po której Polacy wyszli na prowadzenie. Lewandowski źle przyjął piłkę na środku boiska, a ta odbiła się na tyle szczęśliwie, że przejął ją Zalewski i pognał pod pole karne rywala. Po chwili Piotrowski pakował piłkę do bramki. Niewidoczny po przerwie Druga część rozpoczęła się dla Polski w najgorszy sposób z możliwych - od straty gola. Chwilę później mogliśmy na to odpowiedzieć właśnie dzięki Lewandowskiemu. Kapitan naszej kadry świetnie popracował w pressingu i przejął piłkę, wpadając w pole karne rywala. Próbował lobować bramkarza, lecz przeniósł piłkę nad bramką. Po godzinie gry żółtą kartą za faul na Lewandowskim ukarany został Jakub Brabec. "Lewy" zastawił piłkę i choć mógł grać na prawo, postanowił zatrzymać piłkę. Obrońca przewinił, a sędzia nie miał wątpliwości, jak należy wycenić takie przewinienie. To jednak byłoby na tyle z sytuacji z sytuacji z udziałem naszego kapitana godnych odnotowania. Jak na drugą połowę i całe spotkanie - dramatyczne mało. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia