Miniony rok kalendarzowy był jednym z najgorszych w nowożytnej historii reprezentacji Polski. "Biało-Czerwoni" z kretesem przegrali eliminacje do Euro 2024, w których prowadziło ich zresztą dwóch selekcjonerów. Zaczął - i po pół roku skapitulował - Fernando Santos, a kończył Michał Probierz. Ostatecznie Polacy nie zdołali zająć żadnego z dwóch pierwszych miejsc w swojej grupie i o przepustki do Niemiec zmuszeni zostali walczyć w barażach. Co za seria reprezentanta Polski! Jakub Kiwior wyprzedził Lewandowskiego i polskie legendy W półfinale trafili na Estończyków. W teorii trudno o lepszego rywala - żeby znaleźć ich ostatnie zwycięstwo, trzeba by cofnąć się aż do stycznia zeszłego roku, kiedy to w towarzyskim starciu ograli Finlandię. W spotkaniu o punkty poprzednio triumfowali natomiast... we wrześniu 2022 roku. Pomimo tego tuż przed czwartkowym meczem na PGE Narodowym dało się w polskich kibicach wyczuć nutę niepewności. Odbudowa zaufania do reprezentacji wymaga czasu - a pierwszym krokiem miało być właśnie pokonanie Estonii. Polska - Estonia: Mocny początek "Orłów" Gospodarze dobrze weszli w mecz. Po tym, jak w drugiej minucie Estończycy podeszli pod pole karne Wojciecha Szczęsnego i postraszyli obronę, Polacy przejęli inicjatywę i zepchnęli rywali do strefy obronnej. Aktywni byli zwłaszcza Piotr Zieliński i Nicola Zalewski, którzy rozrywali defensywne szyki przyjezdnych. Piłkarz Napoli oddał niebezpieczny strzał, z kolei gracz AS Roma kilkukrotnie szukał podań do kolegów już w polu karnym. Córka Roberta Lewandowskiego w akcji na PGE Narodowym. Wyjątkowy moment Po kilku minutach dał o sobie znać również Robert Lewandowski. Najpierw kapitalnym podaniem uruchomił szybki atak Polaków, a później sam finalizował jedną z akcji. Podopieczni Michała Probierza mieli ogromną przewagę i dosłownie co chwilę pachniało bramką. Można było tylko żałować, że gospodarzom brakowało precyzji, a niekiedy decyzyjności w szesnastce przeciwników. W końcu jednak Polacy skonstruowali akcję, w której zgadzało się wszystko - pomysł, tempo i wykonanie. W 23. minucie Jakub Piotrowski dograł do Przemysława Frankowskiego, a ten urwał się swojemu obrońcy i posłał piłkę do siatki pomiędzy nogami interweniującego Karla Heina. Spotkanie zaczynało więc układać się po myśli "Orłów". Jeszcze lepiej było od 27. minuty, kiedy drugą żółtą - a w konsekwencji czerwoną - kartkę otrzymał Maksim Paskotsi. Estończyk ostro sfaulował Nicolę Zalewskiego, a arbiter Slavko Vincic nie zawahał się i wyrzucił piłkarza z boiska. Polacy mieli więc przed sobą ponad godzinę gry w przewadze. Do końca pierwszej połowy "Biało-Czerwoni" byli stroną wyraźnie dominującą. Estończycy skupiali się na głębokiej obronie i często wyglądali wręcz bezradnie. Więcej bramek jednak przed przerwą nie stracili. Baraże o Euro 2024: Polacy wykonali pierwszą część zadania Bodaj dla wszystkich jasno było, że Polacy potrzebują drugiej bramki, aby uspokoić sytuację na boisku. Przy skromnym prowadzeniu 1:0 każdy błąd mógłby zniweczyć udaną dotychczas pracę "Orłów". Jak na zawołanie już w 50. minucie do siatki trafił Piotr Zieliński. Pomocnik wykończył dobrą centrę Zalewskiego, a stadion eksplodował z radości. Koszmarne wieści z reprezentacji Polski. Ciąg wymuszonych zmian, fatalny zbieg okoliczności Mając dwa gole zapasu, "Biało-Czerwoni" mogli odetchnąć. Nie przestawali jednak - i słusznie - atakować i utrzymywać się z piłką na połowie przeciwników. Ich wysiłki zostały nagrodzone w 70. minucie. Piotrowski do asysty dołożył efektownego gola po uderzeniu z dystansu. Stadionowy zegar wskazywał więc od teraz rezultat 3:0 dla gospodarzy. Przy tym wyniku Estonia całkowicie się posypała. Polacy szybko zdobyli kolejne dwie bramki. Najpierw w 73. minucie - po akcji Nicoli Zalewskiego - samobójcze trafienie zaliczył Karol Mets, a później na 5:0 podwyższył Sebastian Szymański. Niestety, "Orłom" przytrafił się też błąd w obronie, przez który Szczęsny nie zachował czystego konta. W 78. minucie gola strzelił Martin Vektal. Ostatecznie "Biało-Czerwoni" wygrali 5:1 i w kolejnych dniach szykować się będą do decydującej batalii z Walią. Ta odbędzie się 26 marca w Cardiff. Z PGE Narodowego w Warszawie Jakub Żelepień, Interia