Fernando Santos w poniedziałek rozpocznie swoje debiutanckie zgrupowanie reprezentacji Polski. Portugalczyk pod koniec stycznia zastąpił na stanowisku opiekuna kadry Czesława Michniewicza, który - mimo awansu z grupy mistrzostw świata - pożegnał się z drużyną narodową w atmosferze skandalu po "aferze premiowej". W najnowszej rozmowie z kanałem "Po Gwizdku" zachowanie Michniewicza, który w Katarze prowadził wojnę z dziennikarzami, skomentował Roman Kołtoń. Dziennikarz Polsatu Sport i kanału "Prawda Futbolu" nie miał wątpliwości, że głównym winnym napięć był... sam Michniewicz. Kołtoń szczerze o Michniewiczu - Michniewicz nas dziennikarzy ostatnio nie lubi, no, może Krzyśka Stanowskiego bardzo lubi. Ale do innych dziennikarzy trochę się zniechęcił. A ja uważam, że to my moglibyśmy się zniechęcić do niego. Bo nie zachował spokoju i normalnej narracji - powiedział Kołtoń w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku". W Katarze selekcjoner bardzo szybko stał się nerwowy i zaognił konflikt z obecnymi tam polskimi reporterami. Dodatkowo - po niefortunnych słowach wypowiedzianych po jednym z treningów - wyparł się ich, chociaż... zostały one nagrane. To wszystko sprawiło, że miał bardzo złą prasę. Ta pogorszyła się jeszcze bardziej po meczu z Francją, gdy na jaw wyszła "afera premiowa" dotycząca olbrzymiej premii, jaką piłkarze i sztab mieli otrzymać od rządu. Kołtoń: Nie wiem po co to było - Uważam, że to był człowiek, który potrafił przekuwać media na swoją stronę. Był w tym świetny, kiedy nie tracił swojego spokoju. Ale kompletnie się to rozjechało. Moim zdaniem nie media to spowodowały. To wewnątrz kipiało. I to dlatego Cezary Kulesza musiał Czesława odstawić. A przecież najłatwiej byłoby przedłużyć kontrakt - przyznał dziennikarz, który wspomniał także o wypowiedzianych przez Michniewicza kłamstwach i półprawdach. Jedno z nich dotyczyło klauzuli przedłużenia kontraktu, która była zapisana w jego umowie. - Najlepiej jak Michniewicz zaprzeczał istnieniu klauzuli! Powiedział do Jacka Kurowskiego: "Panie redaktorze, ależ oczywiście, że nie ma tej klauzuli". Po czym PZPN po dwóch czy trzech dniach wydał komunikat: "Nie skorzystaliśmy z klauzuli". Ja nie wiem po co to było, dziwię się - zastanawiał się Kołtoń. Całą rozmowę z Romanem Kołtoniem zobacz na kanale "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia Sport