Remis Albanii z Mołdawią pozwalał reprezentacji Polski dalej żywić nadzieję na awans na Euro 2024. Przedłużenie szans zapewnić mogło jednak wyłącznie zwycięstwo w piątkowym spotkaniu z Czechami. A ci pokonali biało-czerwonych w 1. kolejce eliminacji gładko 3:1. Michał Probierz zdecydował się wystawić mocno eksperymentalny skład na arcyważne starcie. Zabrakło w nim Piotra Zielińskiego, który wypadł w ostatnim momencie z powodu choroby. W podstawowej jedenastce w formacji pomocy na boisko wybiegli Damian Szymański, Jakub Piotrowski i Bartosz Slisz. Jak pokazało pierwsze 45 minut, postawienie na pomocnika bułgarskiego Ludogoretsa okazało się strzałem w dziesiątkę. W spotkanie lepiej weszli Czesi, którzy w pierwszych minutach często gościli pod bramką Wojciecha Szczęsnego. W kilku sytuacjach Polakom dopisało szczęście, w innych to Czechom brakowało skuteczności. Z czasem podopieczni Michała Probierza zaczęli jednak coraz częściej dochodzić do głosu. Przeraźliwe gwizdy, ale PGE Narodowy zamarł. Kuriozalne sceny na stadionie Jakub Piotrowski nieoczekiwanym bohaterem. Pierwszy gol w reprezentacji Polski Gra Polakom się nie kleiła, jednak do szatni schodzili oni przy prowadzeniu 1:0. Bramkę w 38. minucie strzelił Jakub Piotrowski. 26-latek znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie i wykorzystał niefrasobliwość obrońców reprezentacji Czech. Dzięki temu podopieczni Michała Probierza znaleźli się we względnie komfortowej sytuacji. Dla 26-letniego defensywnego pomocnika było to naturalnie debiutanckie trafienie w kadrze. Piotrowski zadebiutował w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi. Wówczas otrzymał od Michała Probierza niecałe 10 minut. W piątek odwdzięczył się za zaufanie i miejsce w wyjściowym składzie bramką. Na drugą połowę dzięki prowadzeniu Jakub Piotrowskiego Polacy wyjdą przy prowadzeniu 1:0. Zwycięstwo w piątkowym meczu z reprezentacją Czech jest obligatoryjne, jeśli podopieczni Michała Probierza chcą zachować szanse na awans. Jeśli uda im się utrzymać prowadzenie, a w ostatnim spotkaniu eliminacji Czesi zremisują z Mołdawią, to biało-czerwoni będą mogli cieszyć się z awansu. Niepokojące wieści z meczu Polaków, Karol Świderski trafił do szpitala. "Źle się poczuł"