Chociaż od ostatniego meczu reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Katarze minęły już cztery miesiące, to temat uczestnictwa naszych piłkarzy w mundialu wciąż budzi olbrzymie emocje. Nie bez znaczenia jest fakt, że większość kadrowiczów wciąż nie zabrała głosu między innymi w sprawie tak zwanej "afery premiowej". Od kilku tygodni milczy także były już selekcjoner Czesław Michniewicz. Teraz po raz pierwszy od powrotu z Kataru rąbka tajemnicy uchylił rzecznik prasowy PZPN i team manager kadry Jakub Kwiatkowski. W najnowszej rozmowie na kanale "Po Gwizdku" przyznał: "Zanim wróciliśmy do hotelu była już druga w nocy. Później była kolacja, po której jakiś tam temat - wiadomo jaki - się pojawił. Ale nie było tak, że ktoś biegał po pokojach". Co naprawdę wydarzyło się w Katarze? "Afera premiowa" to wciąż niewyjaśniony epizod ubiegłorocznych mistrzostw świata. Oliwy do ognia dolał niedawno Łukasz Skorupski, który w wywiadzie udzielonym Onetowi przyznał, że w kadrze były dyskusje, a nawet spory, dotyczące podziału pieniędzy obiecanych przez premiera Mateusza Morawieckiego. W efekcie słów bramkarza Bolonii, na konferencji prasowej przed meczem z Czechami w Pradze, Robert Lewandowski przeprosił polskich kibiców za zamieszanie związane z premią. Pewne kwestie wciąż jednak są zagadką. Na przykład to, co wydarzyło się o godzinie 2:30 w nocy tuż po meczu z Argentyną, który zapewnił Polakom awans do kolejnej fazy turnieju. Teraz rąbka tajemnicy uchylił Kwiatkowski. - Ta godzina urosła do rangi legendy. My po prostu o drugiej w nocy wróciliśmy ze stadionu do hotelu, tak było. Zanim się mecz skończył było około północy czasu lokalnego, później były wszystkie aktywności medialne, wywiady, konferencje prasowe. I zanim wróciliśmy do hotelu była druga w nocy - powiedział w rozmowie z "Po Gwizdku" i dodał: "Później była kolacja, po której jakiś tam temat - wiadomo jaki - się pojawił. Ale na pewno nie było tak, że ktoś biegał po pokojach, kogoś budził, ściągał na spotkania. To medialna legenda". Kwiatkowski: Numery kont? Pomidor Innym ciekawym wątkiem jest rzekome zbieranie numerów kont piłkarzy przez asystenta Michniewicza, Kamila Potrykusa, które miało przyspieszyć proces przekazania kadrze pieniędzy. Początkowo plotkowano, że Potrykus o dane do przelewu prosił bezpośrednio zawodników, odwiedzając ich w pokojach, a później okazało się, że o numery kont miał zwrócić się do Kwiatkowskiego. Team manager kadry zapytany o to, czy Potrykus faktycznie poprosił go o numery kont kadrowiczów, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Zamiast tego zrobił długą pauzę, uśmiechnął się i stwierdził tylko: "Pomidor". Całą rozmowę z Jakubem Kwiatkowskim zobacz na kanale "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia Sport