Michniewicz zaapelował do Przemysława Frankowskiego Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz w przerwie meczu zaapelował do Przemysława Frankowskiego. Skorygował jego poruszanie się na boisku. To poskutkowało zdobyciem bramki na 0-2. - W przerwie zachęcałem Przemka Frankowskiego, żeby nie operował tylko na małej przestrzeni, bo to robił świetnie, tylko wybiegał w wolne strefy, na otwarte przestrzenie. Wiedzieliśmy, że tam będzie dużo miejsca, bo Holendrzy atakują dużą liczbą zawodników - zdradził nam po meczu Czesław Michniewicz. Trzeba przyznać, że jego przewidywania się sprawdziły, bo właśnie akcja Frankowskiego dała nam dwubramkowe prowadzenie, a w konsekwencji cenny remis. - Bardzo dobrze, że Piotrek Zieliński pobiegł za akcją. Przemek nie musiał stawać oko w oko z bramkarzem, bo "Zielu" dał mu opcję. Zrobiło się fantastycznie - dodał Michniewicz. Czytaj także: Cztery gole, zmarnowany karny i remis Polaków w szalonym meczu w Rotterdamie! Polska przerwała zwycięską serię Oranje w Rotterdamie W ten sposób "Biało-Czerwoni" przerwali serię 19 zwycięstw z rzędu Oranje na stadionie De Kuip w Rotterdamie. - Cieszymy się, że wywalczyliśmy punkt na trudnym terenie. Holandia miała tu wspaniałą serię, a my z kolei byliśmy po ciężkim meczu w Brukseli. Oczyściliśmy głowy z tego, co się wydarzyło w środę. Byliśmy pewni umiejętności, wierzący w siebie. To było widać od początku, że byliśmy spójni w defensywie - podkreślał po "zwycięskim" remisie selekcjoner. "Polska myśl szkoleniowa zadziałała": akcja Casha z Zalewskim Czesław Michniewicz nie krył, że zmienił ustawienie, z uwagi na sposób gry Holendrów. - To zwiększyło poczucie naszej pewności. Przeciwnik atakował, ale nic wielkiego się nie działo pod naszą bramką. Później nastąpiła fantastyczna akcja Nicoli Zalewskiego i Matty’ego Casha, po której zdobyliśmy bramkę. Żartem można dodać, że polska myśl szkoleniowa zadziałała, bo Zalewski podał, a Cash strzelił - uśmiechał się Michniewicz. - Za szybko straciliśmy bramkę na 1-2. Jeszcze nie widziałem tej akcji, wydawało mi się, że był spalony, podobnie to widział Kuba Kiwior. Ale był VAR, więc musimy to wykluczyć. Za moment padła druga bramka i w kilka minut straciliśmy to, na co ciężko pracowaliśmy - żałował trener. Połowa stadionu zajęta przez Polaków oczyma wyobraźni widziała już powtórkę z koszmaru w Brukseli, gdy w ostatnim kwadransie nasza drużyna została po piłkarsku rozstrzelana. Michniewicz: Głowy trzymaliśmy wysoko w górze - Byłem spokojny, że tym razem nie powtórzy się scenariusz z Belgii. Wtedy opuściliśmy głowy, a teraz trzymaliśmy je wysoko w górze - zauważył. Chwalił też niepiłkarskie reakcje drużyny. - Jak choćby ta w momencie, w którym Holendrzy nie wybili piłki, gdy leżał jeden z naszych zawodników: wszyscy ruszyli walczyć o kolegę. Może nie było to całkiem sportowe, ale pokazało duch drużyny. Podobała mi się ta reakcja drużyny, ruszyli wszyscy, nikt nikomu krzywdy nie zrobił - chwalił selekcjoner. Niepowtarzalne wsparcie Polaków z trybun. To my mieliśmy dwunastego zawodnika! Ważnym czynnikiem przy tej reakcji było olbrzymie wsparcie z trybun De Kuip Polaków i Polonii holenderskiej. Łatwiej bierzesz się za łeb z rywalem, wiedząc że masz tłum rodaków za sobą. Nawet selekcjoner Holendrów Louis van Gaal zauważył, że Polacy robili głośniejszy doping! CZYTAJ TAKŻE: Polacy zagrali już taki mecz z Holandią. Niemal identyczny Michniewicz: Sędzia rzucił monetą i dał karnego Czesław Michniewicz uważa, że rzut karny dla Holandii był kontrowersyjny. - W końcówce sędzia długo zastanawiał się, co zrobić, aż pewnie rzucił monetą i podyktował rzut karny. Wielu na jego miejscu by tego nie zrobiło. Piłka odbita przez Łukasza Skorupskiego trafiła w rękę Casha. Żal byłby ogromny, gdybyśmy nie przywieźli chociaż remisu. Na ten punkt zasłużyliśmy i brawa dla wszystkich, którzy się do niego przyczynili - gratulował Czesław Michniewicz. W niedzielę przed południem on i jego ekipa wraca do Polski, a po południu trenuje na PGE Narodowym. CZYTAJ TAKŻE: Czy podczas ostatniej wygranej Polski nad Holandią cukier był na kartki? Tu odpowiedź Z Rotterdamu Michał Białoński