Dawid Kownacki kiedyś dostał się na prestiżową listę londyńskiego "The Guardian", która co roku zawiera największe światowe talenty. Zawodnik pochodzi z Wielkopolski, do kariery startował z Lecha Poznań, więc z racji tożsamej pozycji z miejsca pojawiły się porównania do Roberta Lewandowskiego. 20-letni napastnik podpisał aż pięcioletni kontrakt z włoską Sampdorią Genua, a wkrótce zadebiutował w dorosłej reprezentacji Polski. Progi Serie A okazały się jednak dla "Kownasia" za wysokie, musiał ratować się wypożyczeniem, a potem transferem do niemieckiej Fortuny Dusseldorf, która spadła do 2. Bundesligi. W międzyczasie było półroczne wypożyczenie do Lecha, z którym jego wychowanek zdobył upragniony tytuł mistrza Polski. Na zapleczu Bundesligi nasz napastnik wyróżniał się na tyle, że zwrócił uwagę o wiele możniejszego od Fortuny, Werderu Brema. Latem 2023 r. Kownacki związał się z klubem znad Wezery długoletnim kontraktem, ale na razie idzie mu jak po grudzie. Dawid Kownacki ma 3 oferty z Bundesligi. Odejdzie z Werderu Brema? Werder wlecze się w ogonie tabeli, a w drużynie trenera Ole Wernera Kownacki jest napastnikiem numer 5. Nawet, gdy Biało-Zieloni grają trzema napastnikami Polak przesiaduje na ławce rezerwowych, zaliczył zaledwie 213 minut w dziewięciu spotkaniach. W tej sytuacji przedstawiciele zawodnika poszli sprawdzona ścieżką i zainteresowali konkurencję usługami Polaka - pisze się i mówi o nawet trzech ofertach z Bundesligi. Tymczasem Werder Brema stawia na razie twarde veto w sprawie odejścia Kownackiego, a to dlatego że niepewna jest przyszłość Kolumbijczyka Rafaela Borre, który jest jedynie wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt. Koniec końców, nie tak chyba Dawid Kownacki wyobrażał sobie przebieg kariery, gdy wyjeżdżał z Polski siedem lat temu i gdy był na prestiżowej liście, o której było na wstępie. Niedosyt na niwie klubowej jest i tak mniejszy niż ten reprezentacyjny - zawodnik, który był w polskiej kadrze na mundial w 2018 r. i Euro 2020, zaliczył do tej pory zaledwie siedem występów w reprezentacji, w których zdobył jedną bramkę. Być może dopiero zakończenie kariery przez Lewandowskiego uwolni reprezentacyjny potencjał "Kownasia"? Maciej Słomiński, INTERIA