- Serbowie opowiedzieli mi o zajściu, że grupka naszych kibiców, którzy nie posiadali biletów na mecz wszczęła awanturę, ale szybko zaprowadzono porządek - relacjonuje naszemu portalowi prezes Michał Listkiewicz. Wydarzenie to przeszło bez echa w Belgradzie. Pytaliśmy o nie taksówkarzy, policjantów, nikt nic nie wiedział. Strażnicy miejscy pobłażliwie uśmiechali się do polskiego leciwego kibica w kapeluszu rodem z westernu, który im tłumaczył w pobliżu belgradzkiej twierdzy: - Wiem, że potrzebujecie wygrać, ale będzie remis i pójdziecie do piachu! Sporego pecha mieli fani "Orłów" Leo, którzy samolotem czarterowym podróżowali na mecz. - Mgła nad Belgradem jest tak gęsta, że samolot nie mógł tu wylądować, więc zawrócił i poleciał do Pragi. Szkoda mi tych ludzi. Zainwestowali w przelot i zakup biletu na mecz, a spotkania nie zobaczą pewnie nawet w telewizji - mówił nam Listkiewicz. Co ciekawe, na pokładzie czarteru była też piłkarska reprezentacja Polski dziennikarzy, ale walkower jej nie grozi. Serbscy żurnaliści nie mogli zebrać składu na mecz z naszymi. Z tych samych powodow (mgła nad Belgradem) inny czarter został na Okęciu w Warszawie. Michał Białoński, Belgrad