Fernando Santos mówił przed spotkaniem, że mecz z Mołdawią będzie zupełnie inny od starcia z Niemcami. Tam broniliśmy się przez 90 minut. Tu mieliśmy atakować i dominować. Tak wyglądało pierwsze 45 minut. Polska grała przekonująco, zdobyła dwie bramki i wydawało się, że najtrudniejsza część zadania została już wykonana. Udało się przełamać defensywę rywala, zdobyć dwie bramki, zapewnić sobie - wydawałoby się - bezpieczną przewagę. Jednak nic bardziej mylnego. A przecież przed przerwą Mołdawia praktycznie nie istniała. Po raz pierwszy w naszym polu karnym zameldowała się dopiero w 37. minucie, już przy stanie 0-2. Jej szanse na punkty wówczas wydawały się iluzoryczne. Wielki wstrząs w Kiszyniowie. Polacy w ciężkim szoku. Ależ blamaż Orłów Kompromitacja "Biało-Czerwonych". Tragedia w drugiej połowie Jednak to, co wydarzyło się po zmianie stron, przeszło najśmielsze wyobrażenia kogokolwiek obecnego na stadionie. Już trzy minuty po wznowieniu gry gola dla Mołdawii zdobył Ioan Nicolaescu. To okazało się game-changerem. Niesieni szalonym dopingiem miejscowych kibiców mołdawscy piłkarze poszli za ciosem i zdobywali kolejne bramki. A przecież przy stanie 1-2 Nicolaescu trafił raz jeszcze, a ten gol nie został uznany. W Kiszyniowie doszło do rzeczy absolutnie niewyobrażalnej. Podobnej kompromitacji ze świecą szukać nie tylko w ostatnich latach polskiego futbolu, ale chyba w całej jego historii. Niebywałe, co zrobił Robert Lewandowski. Hitowe wieści dla naszej gwiazdy Mołdawia na zawsze pozostanie symbolem klęski Pytania o to, co wydarzyło się w drugiej połowie, jeszcze długo będą męczyć polskich piłkarzy oraz kibiców. Jedno jest pewne. Taki mecz, tuż po drugiej w historii wygranej z Niemcami, po prostu nie miał prawa się wydarzyć. A jednak się wydarzył. Mołdawia zawsze stanie się już dla Polski symbolem naszej kompromitacji. A stadion Zimbru w Kiszyniowie, z wyglądającymi nad nim blokami z wielkiej płyty - areną na której "Biało-Czerwoni" zaliczyli historyczną klęskę. Kiszyniów szaleje w ekstazie, Polacy płaczą ze wstydu. Mołdawia wygrała z "Biało-Czerwonymi" i wyprzedziła ją w grupie eliminacyjnej. Z tego szoku będziemy otrząsać się jeszcze długo. A wstyd pozostanie na zawsze. Z Kiszyniowa Wojciech Górski, Interia