Patryk Dziczek ma za sobą występy w młodzieżowej reprezentacji Polski, ale jego wielkim marzeniem był debiut w drużynie narodowej. To marzenie właśnie się spełnia. 25-letni zawodnik znalazł się w wyjściowej jedenastce na mecz z Wyspami Owczymi w el. Euro 2024. Probierz ogłosił jedenastkę na Wyspy Owcze. Selekcjoner zaskoczył wyborem Michał Probierz w selekcjonerskim debiucie postawił na dwóch debiutantów. Tym drugim jest Patryk Peda. Ale to właśnie historia Dziczka jawi się niemal jak gotowy scenariusz na film. Dramat obyczajowy z elementami thrillera. Trauma na włoskiej ziemi. Dziczek upada i... podnosi się przez półtora roku We wrześniu 2020 roku Dziczek stracił przytomność w trakcie treningu Salernitany. Spędził tydzień na obserwacji w szpitalu. Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że to początek koszmaru, który będzie się ciągnął aż przez półtora roku. Pięć miesięcy później zawodnik upadł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem w trakcie ligowego meczu z Ascoli. Na zachowanym nagraniu incydent wygląda dramatycznie - Dziczek trzy razy próbuje wstać. Bez efektu. Po chwili nieruchomieje. Część obserwatorów jest przekonana, że walczy o życie. Bohater z Wembley nie gryzie się w język. Ostre słowa o reprezentacji Polski Wydawało się, że w wieku 22 lat Dziczek będzie musiał zakończyć dobrze zapowiadającą się karierę. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy. A bez niej o powrocie do gry nie było mowy. On nigdy nie przestał jednak wierzyć w odzyskanie zdrowia. I swego dopiął jesienią ubiegłego roku, zakładając koszulkę Piasta Gliwice. Czesław Michniewicz powołał go nawet do szerokiej kadry na mundial w Katarze. Na turniej finałowy Dziczek ostatecznie nie poleciał, ale dostał kolejną porcję potężnej motywacji. A Katar i tak wspomina jak najlepiej. Pojawił się tam kilka miesięcy przed finałami MŚ u wybitnego kardiologa, prof. Guido Pielesa. To on pozwolił mu wrócić do zawodowej piłki. Wcześniejsze plotki o rzekomej padaczce zawodnika nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. - Jeśli chodzi o tę epilepsję, to wiadomo, że nic takiego nie miało miejsca. Czasem ktoś mi napomknie, co tam piszą w mediach. Wiem, że pojawiają się też negatywne opinie i komentarze w moim kierunku. Nie udzielałem przez długi czas wywiadów, chciałem się od tego odciąć. Nikt nie wiedział, co się tak naprawdę dzieje ze mną i z moim zdrowiem. Tworzono różne historie, które całkowicie rozmijały się z prawdą. Jak to wyglądało od środka, wiedziałem tylko ja i moi najbliżsi. Ale ten okres już za mną. Dostałem zgodę na powrót, gram i badam się co trzy miesiące. Praca mojego go serca jest monitorowana na bieżąco. Wszystko jest zadbane jak należy - zapewniał Dziczek w wywiadzie dla Interii. Dzień 12 października 2023 roku zapamięta zapewne na zawsze. W Thorshavn święci wielki osobisty triumf już przed pierwszym gwizdkiem. I wierzy, że najlepsze dopiero przed nim.