Selekcjoner Adam Nawałka kolejny raz udowodnił, że nie lubi przeprowadzać korekt podstawowego składu, choć w Kazachstanie powiew świeżości byłby na wagę złota. Na inaugurację eliminacji do mistrzostw świata Polacy zawiedli i tylko zremisowali z niżej notowanym rywalem 2-2. - By się wypowiadać o taktyce przeprowadzania zmian, trzeba być blisko drużyny - zaznacza Andrzej Strejlau, były selekcjoner reprezentacji Polski.
Eliminacje do mistrzostw świata zaczęło już 18 europejskich reprezentacji. W inauguracyjnych spotkaniach 16 selekcjonerów przeprowadziło komplet zmian, Duńczycy dwie, a tylko Nawałka zdecydował się na zaledwie jedną roszadę i to dopiero w 83. minucie spotkania z Kazachstanem!
- Nie chcę komentować tej decyzji, bo mi po prostu nie wypada i nie uważam, by było to fair. Poza tym, żeby wypowiadać się na temat takich rzeczy, trzeba być bliżej drużyny - podczas treningów, na rozruchu, w trakcie przygotowań do meczu - wyjaśnia trener Strejlau.
W drugiej połowie meczu z Kazachstanem Polakom wybitnie nie szło. W siedem minut zawodnicy Nawałki stracili dwie bramki i od 58. minuty musieli walczyć o zwycięskiego gola. Mimo to selekcjoner ciągle ufał zawodnikom, którzy byli na boisku. Dopiero siedem minut przed końcem ściągnął Bartosza Kapustkę i wprowadził za niego Karola Linetty’ego.
Tymczasem część trenerów nie waha się, by ściągnąć zawodnika nawet po pół godzinie meczu. W przypadku Adama Nawałki to rzecz niesłychanie rzadka. By tak się stało, piłkarz musi zaliczyć wybitnie nieudany występ.
Tak było w przypadku Piotra Zielińskiego w meczu z Ukrainą podczas Euro 2016. Pomocnik miał rządzić w środku pola i tym samym udowodnić, że polska piłka w końcu może doczekać się rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Zamiast tego Zieliński kompletnie zawiódł, tracił piłkę za piłkę i Nawałka - jak rzadko - nie wytrzymał i zmienił go już w przerwie.
Zieliński wiedział, że zawiódł na całej linii. Po meczu ze wzrokiem wbitym w ziemię przeszedł przez strefę wywiadów, nie chciał rozmawiać z żadnym dziennikarzem i na Euro nie zagrał już ani minuty. Właśnie w taki sposób piłkarze odbierają zmianę Nawałki już 45 minucie. Wiedzą, że jeśli szkoleniowiec decyduje się na taki ruch, to występ musiał być wybitnie słaby.
We Francji Nawałka dał też kolejny dowód, że - delikatnie mówiąc - nie jest zwolennikiem wczesnych zmian. W spotkaniu o ćwierćfinał Euro przeciwko Szwajcarii pierwszego zawodnika zmienił dopiero w 101. minucie! - Różne są podejścia i szkoły dotyczące momentu zmieniania zawodników, ale często trzeba być wewnątrz zespołu, by takie rzeczy lepiej zrozumieć - podkreśla Strejlau.
W meczu z Kazachstanem z ofensywnych zawodników Nawałka miał na ławce jeszcze Pawła Wszołka, Łukasza Teodorczyka i Kamila Wilczka, ale wszyscy obeszli się smakiem. Mimo że Teodorczyk w czterech spotkaniach Anderlechtu Bruksela zdobył trzy bramki, a Wilczek w 14 spotkaniach Broendby Kopenhaga trafił do siatki ośmiokrotnie.
Piotr Jawor