Rybus dość niespodziewanie znalazł się w pierwszym składzie na mecz z Kazachstanem. Wygryzł z wyjściowej jedenastki Artura Jędrzejczyka, który świetnie spisywał się podczas Euro we Francji.Rybus nie zaliczy spotkania z Kazachstanem do udanych. W obu bramkowych sytuacjach mógł zachować się lepiej.- Gdzieś tam byłem zamieszany w utratę dwóch goli, brak zrozumienia z Bartkiem (Salamonem - przyp. red.). Wydawało się po pierwszej połowie, że mecz jest rozstrzygnięty, a tak nie było. Źle weszliśmy w drugą połowę, nagle straciliśmy dwie bramki. Obudziliśmy się, zaczęliśmy gonić, ale brakowało czasu. Jakieś okazje sobie stwarzaliśmy, ale trzeba było tak zagrać od początku drugiej połowy - ocenił przebieg meczu. Piłkarz zdradził też, co działo się w szatni po tym spotkaniu.- W szatni po meczu był smutek. Złość i smutek. Ale już tego nie zmienimy. W październiku mamy dwa mecze i musimy w nich zdobyć sześć punktów - dodał Rybus. - Za szybko uwierzyliśmy, że jest po meczu. Jeszcze mieliśmy sytuację na 3-0, ale Arek Milik trafił w poprzeczkę. To dopiero pierwszy mecz, w kolejnych nie możemy popełniać takich błędów. Musimy to przeanalizować, bo punkty nie mogą uciekać - apeluje lewy obrońca. - Jesteśmy rozczarowani, a za dzisiejszy wynik mogę tylko przeprosić - dodał Rybus. - Sztuczna murawa? Nie miało to znaczenia. Błędy w przyjęciu piłki miały obie drużyny. Jak piłka wpadła w kozioł, to ciężko ją było opanować. Ale oba zespoły miały kłopoty z tą nawierzchnią - zakończył nasz reprezentant.