- Wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą. W pierwszej połowie strzeliliśmy dwa gole, a Kazachstan nie miał klarownych sytuacji. Przychodzi druga połowa i wszystko się odmienia. Wystarczyło, że trochę nas przycisnęli, spanikowaliśmy i straciliśmy dwie bramki - nie owija w bawełnę nasz kapitan. Lewandowski rozegrał dobre spotkanie. Strzelił gola, skupiał na sobie uwagę obrońców i po meczu mógłby być z siebie zadowolony. Był jednak zdenerwowany, bo ostatecznie reprezentacja Polski nie wygrała. - Z jednej strony szkoda straconych punktów, bo to takie mecze, że przy wygranych robimy kroki do przodu. Straciliśmy dwa punkty, a remisów może być sporo w tej grupie. Nie możemy patrzeć, że jest to 1. czy 90. minuta, nie możemy odpuszczać. Musimy grać do końca - dodał Lewandowski. - Może byliśmy zbyt pewni siebie, że mecz mamy pod kontrolą? Zimny prysznic nam się przyda, a w następnych meczach musimy być na taki scenariusz przygotowani - dodał. W spotkaniu z Kazachstanem na boisku było dużo walki. Sam Lewndowski dostał żółtą kartkę za ostry faul na rywalu. Inna sprawa, że akurat na nim przeciwnicy skupili największą uwagę i traktowali go bardzo agresywnie. - Nie możemy się czuć, jak drużyna, która walczy o medale. Mamy się bić jak w poprzednich eliminacjach. Bez zaangażowania trudno będzie urwać punkty - przyznał Lewandowski. - Próbowali faulować, spóźniali się i było dość ostro. Musimy się przygotować, że nikt się przed nami nie położy, nie odpuści. Jak przeciwnik leży na deskach, to trzeba go dobić - nie ukrywał kapitan. Na koniec Lewandowski został zapytany o piłkarzy gospodarzy. Czy zapamiętał choć jedno nazwisko?- Nie - odparł krótko.