Plan selekcjonera reprezentacji Polski Czesława Michniewicza wobec Roberta Lewandowskiego był jednym z najgorętszych tematów przed meczem Ligi Narodów z Walią, wyciągając poza nawias kwestię transferu asa Bayernu Monachium. Dziennikarze dopytywali, czy kapitan nie zawiedzie kolejny raz wrocławskich fanów - w ostatnich latach odpuścił cztery mecze na dolnośląskiej arenie. Na Lewandowskim skupiały się oczy nie tylko piłkarskiej Polski, ale także Niemiec i - przede wszystkim - Hiszpanii. Tak ogromna presja mogłaby odcisnąć presję na niejednym. Mówimy jednak o jednym z najwybitniejszych piłkarzy świata, który kolejny raz w wielu zagraniach pokazał klasę. Bardziej niż ewentualny stres, "Lewemu" przeszkadzała jednak... gra naszej kadry. W długich fragmentach pierwszej połowy wymienienie kilku podań sprawiało nam problemy. Po zablokowanym strzale z dystansu z 10. minuty, nasz kapitan długo musiał czekać na kolejną okazję, w której mógłby pokazać swój kunszt. Walczył wprawdzie z rywalami, próbował pomóc w rozegraniu, lecz przed polem karnym rywala, a w kole środkowym. Raz, dwa, trzy - Barcelona patrzy. Piękna akcja Roberta Lewandowskiego W końcu Lewandowski wziął sprawy w swoje... nogi i pokazał, że w Barcelonie spokojnie mógłby grać z "10" na plecach. W 21. minucie as Bayernu Monachium przyjął piłkę przy linii bocznej, założył rywalowi "siatkę", wygrał przebitkę i przebiegł kilkadziesiąt metrów, by oddać strzał z pola karnego. Bramkarzy był jednak górą, lecz był to impuls do ataku. Kolejnym były krzyki w stronę kolegów, którymi Lewandowski chciał skorygować błędy naszej drużyny. Sposobu na usprawnienie gry szukał także wraz z Czesławem Michniewiczem podczas krótkiej narady przy linii bocznej. Jeszcze przed przerwą, "Lewy" zaserwował kibicom jedno "ciasteczko", świetnie podając lobem w pole karne do Mateusza Klicha. Ten jednak nie zdołał dopaść do piłki przed Danny'm Wardem. Na początku drugiej połowy Walia wyprowadziła cios w postaci bramki zdobytej przez Jonathana Williamsa. Kapitan reprezentacji Polski mógł odpowiedzieć na jego bramkę, ale przestrzelił z ostrego kąta, a dodatkowo sędzia odgwizdał spalonego. Liga Narodów: Polska - Walia. Robert Lewandowski pomógł postawić kropkę nad "i" Czego nie zrobił Lewandowski, dokonał Jakub Kamiński, zdobywając bramkę po wejściu z ławki rezerwowych. Katem Walijczyków okazał się kolejny z rezerwowych - Karol Świderski. Nie byłoby jednak jego bramki, gdyby nie zablokowany strzał Roberta Lewandowskiego, po którym obrońca niefortunnie odbił piłkę, co wykorzystał "Świder". "Lewy" miał więc powody do zadowolenia, ale kolejny raz może powiedzieć, że stadion we Wrocławiu nie jest jego ulubionym obiektem jeśli chodzi o skuteczność. W dziewięciu rozegranych tam meczach tylko raz zdołał wpisać się na listę strzelców. Dziś jednak - jak w piłkarskiej przyśpiewce - liczyło się tylko zwycięstwo i dobra gra naszego kapitana. Z Wrocławia - Tomasz Brożek