Adam Buksa był bohaterem Polaków na początku spotkania z Holendrami. Napastnik Antalyasporu najlepiej odnalazł się w polu karnym po rzucie rożnym i głową wyprowadził biało-czerwonych na prowadzenie. Virgil van Dijk wini siebie za utratę tej bramki. Probierz szuka własnych rozwiązań. "Jeszcze do mnie to nie dociera" Kontuzje Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego zdecydowanie wpłynęły na planowanie Euro 2024 przez Michała Probierza. Selekcjoner doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak istotne będzie pierwsze spotkanie w fazie grupowej z Holandią, a eksperci spodziewali się w wyjściowym składzie raczej Karola Świderskiego lub Krzysztofa Piątka. Tymczasem 51-latek postawił na Adama Buksę. I z pewnością się nie zawiódł. W 16. minucie napastnik Antalyasporu wyprowadził biało-czerwonych na prowadzenie po rzucie rożnym. Po ostatnim gwizdku 27-latek podzielił się swoją opinią z mediami. "Poszedłem na krótki słupek, wyprzedziłem obrońcę i strzeliłem. To taka klasyczna bramka. Oby z Austrią też taka bramka padła, najlepiej jeszcze jedna i żebyśmy ten mecz wygrali" - dodał. Buksa zaskoczył gwiazdora Liverpoolu Gdy Buksa wyskakiwał do uderzenia głową, które ostatecznie zamieniło się na bramkę, znalazł się między dwoma obrońcami reprezentacji Holandii. Po ostatnim gwizdku winę na siebie wziął jednak kapitan "Oranje". Choć jego kadra nie została zbyt pozytywnie oceniona po zwycięstwie, stoper skupia się na zaczęciu turnieju od zdobycia kompletu punktów. "Najważniejsze jest to, że udało nam się i wygraliśmy mecz, to bardzo miłe uczucie. Miejmy nadzieję, że w dalszej części turnieju będziemy zdobywać punkty z większą łatwością. Dobrze jest dominować, ale trzeba też wykorzystywać swoje szanse" - uważa 32-latek. Zarówno przed Polakami, jak i Holendrami, kluczowe dni turnieju. Biało-czerwoni powalczą o życie z Austrią, zaś "Oranje" czeka piekielnie trudny pojedynek z Francuzami. Oba spotkania odbędą się w piątek, 21 czerwca.