W 2017 roku 30-letni defensor wystąpił w 60 meczach w barwach AS Monaco i reprezentacji Polski. W zestawieniu najbardziej eksploatowanych graczy z pięciu najlepszych ligi za jesień 2017, miał na swoim koncie najwięcej minut spędzonych na boisku i wyprzedzał pod tym względem takich gwiazdorów, jak Thibaut Courtois (wtedy w Chelsea), Romelu Lukaku z Manchesteru United oraz Edinsona Cavaniego z PSG. Po kontuzji barku odniesionej na zgrupowaniu przed mistrzostwami świata nie ma już śladu i Glik znowu "nabija" kolejne minuty - w klubie oraz w reprezentacji. Jak mówił po wtorkowym meczu z Irlandią we Wrocławiu, czeka go prawdziwy maraton gier. - Tych meczów jest naprawdę mnóstwo - liga, Liga Mistrzów, do tego dochodzą dwa puchary krajowe. Oprócz tego oczywiście reprezentacja. Czeka mnie sporo grania - zapowiada Glik. Jutro wieczorem pojawi się na boisku w Tuluzie, gdzie AS Monaco zagra z Toulouse FC. Z kolei we wtorek pierwsze spotkanie w fazie grupowej Champions League. Rywalem jedenastki z niewielkiego księstwa na początek jest Atletico Madryt. Potem kolejne starcia z Borussią Dortmund i Club Brugge. Jakie są oczekiwania w Monako? - W klubie wiele się pozmieniało, bo odeszło przecież kilku zawodników. Piszemy nową historię. Na pewno jedno jest pewne, do końca stycznia czeka nas maraton gier, bo będziemy grali praktycznie co trzy dni - mówi. W przerwie między meczami Glik lubił wykorzystać wolny czas i podjechać do rodzinnego Jastrzębia-Zdroju, żeby spotkać się z najbliższymi albo z przyjaciółmi. Teraz raczej nie będzie miał na to czasu. - Nie zapowiada się, żeby była na to chwila. Do świąt może to być bardzo trudne, ale dla mnie granie w piłkę to sama przyjemność, tym bardziej w Lidze Mistrzów, gdzie wiadomo jak wysoki jest poziom. To świetna sprawa. Jestem zdrowy, więc nic tylko cieszyć się grą - mówi reprezentant Polski. Michał Zichlarz