Piłkarz AS Monaco święta spędził w rodzinnym Jastrzębiu z żoną Martą i córeczką Victorią. Glik nie próżnował i nie objadał się przy świątecznym stole. - W drugi dzień świąt siedzieliśmy przy kawie. Szybko podjęliśmy decyzję, że warto byłoby trochę się poruszać i pograć - opowiada Dariusz Kłus, były ligowy zawodnik takich klubów, jak Odra Wodzisław, ŁKS Łódź czy Cracovia, który spokrewniony jest z Martą Glik, żoną Kamila. Zebrała się kilkunastoosobowa ekipa, w której była m.in. była bramkarka reprezentacji Polski, zawodniczka RTP Unia Racibórz czy Ajaksu Amsterdam Daria Antończyk, a także byli piłkarze GKS Jastrzębie. Zagrali na boisku "Orlik" na jastrzębskim osiedlu Przyjaźń, gdzie Glik się wychował i gdzie stawiał pierwsze piłkarskie kroki w podwórkowym zespole. Boisko zostało oddane do użytku w czerwcu tego roku, a jego fundatorem jest właśnie piłkarz Monaco, który z własnej kieszeni wyłożył na budowę 150 tys. złotych. Taka świąteczna zaprawa Glikowi mocno się przyda. Zaraz po świętach musiał bowiem wrócić do domu na treningi. Po Nowym Roku jedenastkę z Księstwa czeka mecz w Pucharze Francji na wyjeździe z AS Yzeure (6 stycznia). Glik na Sylwestra ponownie przylatuje jednak do Polski. 2018 rok przywita w gronie najbliższych i przyjaciół w górach. Dodajmy, że na koniec roku wychowanek MOSiR Jastrzębie-Zdrój i były piłkarz Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej, ma powody do dużego zadowolenia. Znalazł się bowiem w jedenastce roku Ligue 1 i to zarówno w tej wybranej przez dziennikarzy "L'Equipe", jak i kibiców. Obok niego znalazły się same tuzy francuskiej ligi, z Neymarem, Edinsonem Cavanim czy Kylianem Mbappe na czele. Michał Zichlarz