73-krotny reprezentant Polski jest wychowankiem MOSiR Jastrzębie, skąd jako kilkunastolatek trafił do Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej, gdzie na dobre zaczęła się jego kariera. W przeszłości nieraz wspomagał swoje rodzinne miasto, z którym jest mocno związany. Tam mieszkają jego najbliżsi, tam ma wielu przyjaciół. Kiedy może, spędza czas w tym górnośląskim mieście. Kilka lat temu razem z żoną Martą wsparli jastrzębskie schronisko dla zwierząt w Szerokiej. Przekazali karmę oraz koce. Nie była to jednorazowa pomoc, bo pomagali też i później. Potem Glik wyłożył ze swojej kieszeni 150 tys. złotych do miejskiej inwestycji budowy boiska Orlik na Osiedlu Przyjaźń, gdzie się wychował i gdzie stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Boisko służy teraz innym. Do użytku zostało oddane dwa lata temu. Teraz z kolei reprezentacyjny obrońca i piłkarz AS Monaco wsparł szpital w Jastrzębiu-Zdroju, przekazując z żoną Martą medycznemu personelowi tysiąc maseczek i sto osłon na twarz. Wszystko po to, żeby wspomóc placówkę w walce z koronawirusem. - Dzisiaj każdy, kto może, to pomaga. Staram się tam do tego wszystkiego dorzucić jakąś cegiełkę na tyle, na ile mogę. Trzeba pomagać tym, którzy w tej sytuacji mają obecnie największe potrzeby czyli lekarzom, pielęgniarkom, całemu personelowi medycznemu. Jak my często potrzebujemy ich pomocy, to oni w tych ciężkich czasach potrzebują tych naszych cegiełek, tego naszego wsparcia, które możemy od siebie dorzucić - tłumaczy nam doświadczony obrońca, który póki co, jak inni piłkarze, trenuje indywidualnie w domu i czeka na rozwój wypadków. Michał Zichlarz