W niedzielny wieczór reprezentacja Polski po pełnym emocji meczu pokonała Walijczyków 1:0 i zapewniła sobie utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Bohaterem biało-czerwonych został Karol Świderski, który w 58. minucie zdobył zwycięską bramkę po cudownym podaniu Roberta Lewandowskiego. Po wygranej nie było jednak czasu na świętowanie. Większość zawodników hotel w Cardiff opuściła bezpośrednio po spotkaniu, udając się na pobliskie lotnisko, albo jadąc do oddalonego o trzy godziny drogi od stolicy Walii Londynu. Kwiatkowski: Mają czas do 14 listopada Jak poinformował nas rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski, w Walii pozostała mniej więcej połowa kadry, między innymi Mateusz Wieteska, Sebastian Szymański, Robert Gumny, Jakub Kamiński, Michał Skóraś, Przemysław Frankowski, Jakub Kiwior, Wojciech Szczęsny, Bartłomiej Drągowski i wspomniany Świderski. Ci piłkarze (a także selekcjoner Czesław Michniewicz i jego sztab szkoleniowy) do Warszawy wrócą w poniedziałek. Z Cardiff wylecą czarterowym lotem o godzinie 11 i w Polsce zameldują się nieco ponad dwie godziny później. A następnie również oni wrócą do swoich klubów we Francji, Holandii, Niemczech czy Włoszech. - Chłopaki mają teraz krótką chwilę na odpoczynek, a następnie skupią się na występach w klubach, gdzie będą walczyć o powołanie na kolejne zgrupowanie. To rozpocznie się 14 listopada, gdy spotkamy się na obozie poprzedzającym wylot do Kataru - powiedział nam Kwiatkowski. Z Cardiff Sebastian Staszewski, Interia