Mateusz Klich dołączył do Leeds United w 2017 r. Początki nie były łatwe, po pół roku został wypożyczony do holenderskiego FC Utrecht. Rozgrywki 2018/19 rozpoczął jako pełnoprawny zawodnik drużyny trenera Marcelo Bielsy przy Elland Road. Przez dwa sezony w Championship reprezentant Polski z możliwych do rozegrania 92 spotkań opuścił tylko jeden mecz, drugi z tych sezonów został ukoronowany awansem "Pawi" do Premier League. Klich wciąż odgrywał znaczącą rolę w Leeds rozgrywając kolejno 35 i 33 spotkania w lidze. Nie da się ukryć, że w bieżących rozgrywkach jego rola maleje, do tej pory zagrał tylko 11 razy, za każdym razem wchodząc z ławki rezerwowych, łącznie zaledwie 188 minut. Forma ligowa znajduje odzwierciedlenie w kadrze - Mateusz Klich został pominięty w reprezentacji Polski i mistrzostwa świata w Katarze oglądał w TV. Po Marcelo Bielsie drużynę Leeds United przejął amerykański szkoleniowiec Jesse Marsch, który preferował ustawienie 1-4-2-3-1, dwójkę środkowych pomocników stanowili przeważnie Amerykanin Tyler Adams i Hiszpan Marc Roca. W tej sytuacji 32-letni już Klich coraz poważniej myślał o zmianie barw klubowych. Najgłośniej było o zainteresowaniu ostatniej DC United, ostatniej drużyny Konferencji Wschodniej amerykańskiej ligi MLS w zakończonym sezonie 2022. Trenerem klubu ze stolicy USA jest Wayne Rooney. Ponoć konkretna oferta miała być już na stole. Tymczasem jak to w sporcie, obserwujemy niespodziewany zwrot akcji. Wobec kartkowego zawieszenia Tylera Adamsa, Leeds będzie potrzebować zmiennika w środku pola w jutrzejszym meczu z mistrzem Anglii - Manchesterem City. Angielskie media donoszą, że faworytem do zastąpienia Amerykanina jest właśnie Mateusz Klich. "Pawie" czeka niesamowicie trudne zadanie - w poprzednim sezonie Manchester City wygrał z Leeds United dwukrotnie bardzo wysoko: 7-0 u siebie i 4-0 na wyjeździe. Maciej Słomiński, INTERIA