- Jestem już tym zmęczony. Czuję się, jakby polowa mojej kariery reprezentacyjnej, to były mecze przeciwko Walii - powiedział niedawno Kevin De Bruyne. I faktycznie - Walia z Belgią tylko w ostatniej dekadzie mierzyła się już dziewięciokrotnie. "Czerwone Diabły" w czwartek zagrały z korzyścią dla nas i pokonały Walijczyków 2-1. Dzięki temu przed ostatnim meczem trwającej edycji Ligi Narodów Polacy wciąż wyprzedzają swoich niedzielnych rywali w tabeli. Dla Walii pojedynek z Polską będzie jednak nie tylko meczem o 3 punkty w Lidze Narodów i ewentualne utrzymanie w dywizji A. A tak, jeśli wyspiarze pokonają "Biało-Czerwonych" po prostu się stanie. Polacy po bolesnej klęsce 1-6 z Belgią mają wybitnie niekorzystny bilans bramkowy, co ułatwia rywalom "przeskoczenie" nas w tabeli. Dla gospodarzy pojedynek z Polską będzie jednocześnie bitwą o honor - by nie opuszczać dywizji A Ligi Narodów bez ani jednego zwycięstwa. Walijczycy błyszczeli na zapleczu elity, gdzie przez dwie edycje pozwolili się pokonać jedynie Duńczykom. Jednak już po awansie do dywizji A nie było tak kolorowo - w pięciu dotychczasowych spotkaniach wyspiarze zgromadzili jedynie punkt. Do meczu z Polską przystąpią ze świadomością, że mogą nie tylko odnieść pierwsze zwycięstwo w elicie, ale też tym samym zapewnić sobie w niej utrzymanie. Co więcej - po spadku Anglii, mogą być jedyną drużyną z Wielkiej Brytanii, która zachowa miejsce w dywizji A Ligi Narodów. Chyba że awans z dywizji B wywalczy także Szkocja, co dla Anglików byłoby już prawdziwym upokorzeniem. Czytaj także - Kto z Walią gra o wyjazd na mundial? Klęska z Walią rozpoczęła marsz ekipy Górskiego W ostatnim czasie Polacy nie są jednak wygodnym rywalem dla reprezentacji Walii. Jedyne zwycięstwo nad Orłami wyspiarze odnieśli blisko pół wieku temu - w marcu 1973 roku w meczu eliminacji MŚ. Co ciekawe, to spotkanie rozpoczęło... drogę drużyny Kazimierza Górskiego do historycznego rezultatu polskiej kadry - trzeciego miejsca na MŚ. Tamten sukces rodził się w bólach - po przegranej na inaugurację eliminacji mało kto wierzył, że już trzy miesiące później Polacy pokonają 2-0 Anglię na Stadionie Śląskim, a następnie zrewanżują się Walijczykom wygraną 3-0 u siebie. Aż wreszcie, w najsłynniejszym meczu na Wembley, wyrwą faworytom awans na mundial. Od tamtej pory "Biało-Czerwoni" regularnie wygrywali z Walijczykami. Jeszcze dwa kolejne mecze (w 1991 i 2000 roku) zakończyły się bezbramkowymi remisami, lecz od tamtej pory trwa seria pięciu kolejnych zwycięstw reprezentacji Polski. W ostatnim, czerwcowym spotkaniu, drużyna Czesława Michniewicza nie zaprezentowała się zbyt dobrze i długo przegrywała 0-1 po bramce grającego w 4. lidze angielskiej Jonathana Williamsa. Wygraną "Biało-Czerwonym" zapewnili dopiero zmiennicy - Jakub Kamiński oraz Karol Świderski. Reprezentacja Walii - kadra dysproporcji No właśnie - skoro o Jonathanie Williamsie już mowa. Jeżeli o polskiej reprezentacji często mówi się, że jest kadrą dwóch prędkości - z jednej strony w ataku mamy napastników Barcelony i Juventusu, z drugiej - zmagamy się z problemami kadrowymi na wielu pozycjach - to co dopiero powiedzieć o reprezentacji Walii? Liczący nieco ponad 3 mln ludzi naród jeszcze niedawno także miał swoich przedstawicieli w najlepszych klubach świata - Garetha Bale’a w Realu Madryt, Aarona Ramseya w Juventusie, Daniela Jamesa w Manchesterze United. I choć największe gwiazdy zespołu są obecnie na fali spadkowej (w komplecie zmienili kluby), to wciąż pozostają wiodącymi postaciami reprezentacji. Z drugiej strony - kadrę uzupełniają tacy piłkarze jak właśnie Jonathan Williams, a więc zawodnicy grający na niższym poziomie rozgrywkowym w Anglii - nie tylko w Championship, ale także w League One oraz League Two. A to sprawia, że dysproporcje w walijskiej kadrze są po prostu olbrzymie. Mecz Walia - Polska rozpocznie się w niedzielę o godzinie 20.45. Jego stawką będzie utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów. Z Cardiff Wojciech Górski