- Jako trener jednej z drużyn byłbym przeciwny rozegraniu spotkania w takich okolicznościach. Te anormalne warunki całkowicie wypaczyłyby obraz meczu, bo piłka na tak nasiąkniętej murawie w ogóle nie odbija się i nie toczy, zatem poczynaniami zawodników rządziłby przypadek. Futbol opiera na podaniach, tymczasem na Stadionie Narodowym taktyka musiałaby sprowadzić się do zasady +kopnij-biegnij+ - dodał popularny "Bobo". Gdański szkoleniowiec uważa, że w tej sytuacji nie można również zapomnieć o zdrowiu piłkarzy. - Bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze. A w tych warunkach byliby oni narażeni na poważne kontuzje wynikające nie tyle z agresywnej gry, ile właśnie z tego, że na boisku dominowałyby przypadkowe zagrania i wszyscy mieliby problemy z utrzymaniem równowagi - ocenił Kaczmarek. - Gra w tych warunkach absolutnie nie ma sensu - stwierdził były drugi trener reprezentacji Polski. Szkoleniowiec Lechii nie ma najlepszego zdania o organizatorach tego meczu. - Nie jest chyba wielką sztuką przewidzieć, co się może wydarzyć w Polsce w październiku. Ulewny deszcz jesienią nie jest przecież pogodową anomalią. Stadion Narodowy ma przecież dach, tymczasem eliminacyjne mecze odbyły się na całym świecie, tylko nie w Polsce. Odniosłem wrażenie, że piłkarscy działacze zdecydowanie więcej uwagi poświęcili ostatnio na różne rozgrywki i pertraktacje przed wyborami w PZPN, a całkowicie zapomnieli, że przed walnym zgromadzeniem mamy mecz z Anglią - podsumował Bogusław Kaczmarek.