Zbigniew Czyż: W meczach z Holandią i Walią zobaczył pan więcej plusów, czy minusów w grze naszej reprezentacji? Jerzy Engel: Są plusy i minusy, ale jako były trener kadry staram się dopatrywać więcej pozytywów. Na pewno plusów jest bardzo dużo. To przede wszystkim wysoka forma Wojciecha Szczęsnego. W meczu z Walią był naszym najlepszym zawodnikiem, grał fantastycznie. Bardzo dobrze wprowadził się do zespołu Jakub Kiwior. Według mnie to jest odkrycie roku, bardzo przyjemnie patrzy się jakie postępy robi w reprezentacji z meczu na mecz. - Także ustawienie w obronie z Bartoszem Bereszyńskim oraz lekko przesuniętym na lewo Jakubem Kiwiorem, to jest ustawienie, które bardziej cieszy, niż takie w którym Kiwior gra na środku obrony i gdy mamy dwóch wahadłowych bardzo ofensywnych. To się nam nigdy nie sprawdzało i nie sprawdza. Bereszyński sprawdził się dobrze i można powiedzieć, że na prawej obronie jesteśmy dobrze zaopatrzeni. A pamiętajmy, że mamy jeszcze w obwodzie Matty Casha, który wkrótce wróci do zdrowia. Jak oceni pan zawodników występujących w środku pola? - Solidnie zagrał Grzegorz Krychowiak. Były obawy, że skoro pójdzie do klubu w lidze egzotycznej, (Al-Shabab w Arabii Saudyjskiej, przyp. red.), to może stracić formę, ale okazuje się, że on jest w bardzo dobrej dyspozycji. Poradził sobie znakomicie przez 90 minut zarówno w meczu z Holandią jak i Walią. To wszystko daje podstawy do przypuszczeń, że będzie dobrze przygotowany do mistrzostw świata. - Jeśli chodzi o Piotra Zielińskiego, to bardzo fajnie progresuje. Mamy wreszcie "dziesiątkę" z prawdziwego zdarzenia. W pierwszej połowie meczu z Walią pokazał naprawdę bardzo dobry futbol. W drugiej połowie też były bardzo dobre momenty w jego grze, zwłaszcza, gdy rozpoczął akcję dającą nam zwycięską bramkę i utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Kogo by pan jeszcze wyróżnił w meczu przeciwko Walii? - Na pewno Nikolę Zalewskiego. Widać jak dobrze spisuje się w grze ofensywnej, widać jak wielką radość sprawia mu gra jeden na jeden. Jest bardzo ofensywnym piłkarzem, potrafi dryblować, oddać strzał, czy znakomicie dograć ostatnie podanie. Od pierwszej minuty meczu z Walią u boku Roberta Lewandowskiego zagrał w ataku Karol Świderski. Na takie rozwiązanie Czesław Michniewicz powinien się decydować częściej? - Nasz atak zagrał znakomicie. We wcześniejszych meczach każde wejście na boisko Karola Świderskiego bardzo ożywiało grę naszego zespołu w ataku. Współpraca Lewandowskiego ze Świderskim przyniosła nam przepiękną bramkę. Takich akcji z pewnością chcemy więcej, zwłaszcza na mundialu. Generalnie, patrząc na cały nasz zespół, to wreszcie była to drużyna, która walczyła, biegała i oddała serce, żeby zwyciężyć. Jeżeli tak będzie w następnych spotkaniach i jeżeli uda się utrzymać dobrą atmosferę, to ja jestem optymistą, wierzę w dobry wynik naszej drużyny na mistrzostwach świata. Co pana najbardziej niepokoi na niespełna dwa miesiące przed mundialem? - Przede wszystkim fakt, że nie mamy jeszcze dopracowanych wariantów rozgrywania w ataku pozycyjnym, czy wyjścia do kontry. To wszystko wchodzi nam na razie z przypadku. Co rusz gramy w innym ustawieniu. Jeżeli powtórzymy takie samo ustawienie chociażby w ataku, gdy zawodnicy zaczną ze sobą współpracować, to wtedy przyjdą automatyzmy i wszystko będzie prostsze. Dopóki trwa improwizowanie i szukanie, to automatyzmów nie będzie. Rozmawiał Zbigniew Czyż