- Czasami w meczu, w którym się nie układa, potrzeba jakiejś zmiany, szoku - napisał zdobywca Pucharu Europy z Liverpoolem. - Przerwa spowodowana awarią prądu to coś niecodziennego, ale jednocześnie ukazującego, że nawet dobrze grający i broniący się przeciwnik, może zostać łatwo wybity z rytmu. - Takiego "cudu" było nam trzeba. Tak, jak grała nasza drużyna po tej przymusowej przerwie, to był "koncert" na najwyższym poziomie. Zagrania naszych graczy były bezbłędne, a Ebi każdy kontakt z piłką kończył bramką. - To nie był pierwszy średni mecz w wykonaniu naszych, ale też jeden z tych, w którym nasi piłkarze mieli cudowny przebłysk. Cieszymy się wszyscy. Po golach Smolarka, ja sam skakałem pod sam sufit! Oby tak częściej.