- W piłce klubowej zdarzyło mi się już coś podobnego, ale z reprezentacją jeszcze nigdy. Jest to nowe doświadczenie i muszę przyznać, bardzo sympatyczne - powiedział Dudek. - Nerwy zupełnie inne. Przed tymi ważnymi dla nas meczami mówiłem, że takiego scenariusza należy się spodziewać. Chorwaci byli tak napompowani, że musieli mecz ze Szwedami wygrać. Na Szwedów nigdy nie można liczyć i to się sprawdziło. Trener Holendrów Marco van Basten zapowiadał, że jego piłkarze jadą do Czech po zwycięstwo. "Pomarańczowi" zagrali wyśmienicie i zasłużenie wygrali. Bardzo się z tego cieszymy. Po raz drugi będziemy mieć okazję grać na mistrzostwach świata. Mamy doświadczenia z poprzednich eliminacji i poprzedniego mundialu. Wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę, że dopiero teraz rozpocznie się walka o to kto pojedzie na mistrzostwa świata. - Jak ten awans zmieni sytuację przed meczem z Anglią i Wasze podejście do tego pojedynku? - Ze względu na moją kontuzję bardzo ciężko mi na ten temat cokolwiek powiedzieć (Dudek nie zagra z Anglią - przyp. red.). Bez względu na to, że wynik meczu Czechy - Holandia dał nam awans i tak spotkanie z Anglią będzie prestiżowe. Będzie to na pewno walka o zapisanie się na karcie historii polskiej piłki. - Holendrzy nam trochę pomogli, ale ten awans tak naprawdę wywalczyliście na boisku. - Kiedy do zakończenia spotkania w Pradze zostało dziesięć minut, dostałem telefon od moich przyjaciół z Holandii, którzy już otwierali szampany i gratulowali także nam awansu. To było bardzo sympatyczne. Na pewno należą się podziękowania Holendrom, ale nie trzeba zapominać, że ten awans drużyna wykonała na boisku i ten awans sami sobie zagwarantowaliśmy, wygrywając tak dużą ilość spotkań. Co do tej pory było dla nas nieosiągalnym wyczynem. Dlatego tym bardziej się z tego cieszymy. - Ta drużyna, ten sukces rodził się w bólach. Kto by przypuszczał, że pojedziemy na mistrzostwa świata szczególnie po przegranym meczu w Chorzowie z Anglią, po którym spadła na Was niewyobrażalna i całkowicie nieuzasadniona krytyka. - Krytyka zawsze boi. Zwłaszcza ta niesłuszna. Zespół potrafi "czytać" krytykę. Gdy jest zasłużona, to się nią przejmować, a gdy niezasłużona to starać się o tym nie myśleć i nadal ciężko pracować. Czasami pewne rzeczy są dla nas niezrozumiałe. Z doświadczenia wiem, że najważniejsze mecze, to nie przeciwko wielkim drużynom, ale przeciwko tym maluczkim. Oni mają szanse zabrać punkty potentatom. Tak jak to zrobiła Iralndia Płn. zabierając punkty Anglikom. To że przegraliśmy z Anglią, to tak naprawdę nic wielkiego się nie stało. Ważne, że nie przegrywaliśmy po drodze z tymi słabszymi drużynami.