Dariusz Wołowski, Interia: Mam wrażenie, że kibice drużyny narodowej polubili Paulo Sousę. Za taki numer jak w meczu z Węgrami w Warszawie polski trener zostałby skreślony. Nie został, więc w święta wykręcił kolejny. Postanowił zmienić pracodawcę, zostawiając reprezentację przed barażami o mundial. Jerzy Dudek: - Kibice wiedzieli, jaka jest alternatywa. Albo Sousa, albo jakiś polski trener. A ponieważ polska myśl szkoleniowa nie budzi ich zaufania ani podziwu, wspierali Sousę, mimo błędów, które popełniał. To co zrobił na koniec roku, wprawiło mnie w stan szoku, chociaż wiem jaką rolę w zawodowej piłce odgrywa kasa. Czujemy się oszukani. Od kibiców, przez piłkarzy, dziennikarzy, po działaczy PZPN. Zostawiając numer, który wykręcił Sousa, myślę, że konflikty wokół reprezentacji łagodzi osoba jej lidera. Klasa Roberta Lewandowskiego i jego wsparcie dla portugalskiego selekcjonera to był klucz do dobrej atmosfery wokół drużyny. Na Roberta nie można się gniewać długo, bo nawet jeśli popełni błąd w kadrze, to zaraz odpowie hat-trickiem w Bayernie. Jest kimś wyjątkowym w piłce i polskim sporcie. Kluczem do dobrej atmosfery są dobre wyniki. Tak jest zresztą na całym świecie. - Oczywiście. Ale trener musi mieć jakiś kredyt zaufania. Gdyby Jerzy Brzęczek go miał, Zbigniew Boniek, by go nie zmieniał. Boniek postawił na Sousę, by wydobył z drużyny jej potencjał ofensywny. Wyniki nie były oszałamiające: porażka w fazie grupowej Euro 2020 i druga pozycja w grupie kwalifikacji mundialu w Katarze. Portugalczyk nie rozwiązał problemu, z którym nasza kadra nie radzi sobie od lat. Nie umie wygrywać z zespołami z topu, obija wyłącznie średniaków i słabeuszy. Jeśli chodzi o wyniki, różnica między drużyną Brzęczka i Sousy była minimalna. Nadzieję budził styl gry, ale jak wiemy to już sprawa dyskusyjna. Zresztą wszyscy mieliśmy nadzieję, że odważniejsza gry drużyny Sousy dopiero przyniesie efekty. Selekcjoner zburzył tę nadzieję jednym ruchem kapryśnego dziecka. Co było siłą Sousy? - Wsparcie jakie dostawał od Lewandowskiego i innych piłkarzy. Wspominaliśmy o błędzie popełnionym w meczu z Węgrami. Wziął się z tego, że Sousa zbyt mocno uwierzył w dublerów. Miał jednak podstawy, by oczekiwać, że drużyna poradzi sobie bez Lewandowskiego, Glika, Krychowiaka, Zielińskiego. Węgrzy przegrali już eliminacje, przyjechali do Warszawy mocno osłabieni. Sousa zgrzeszył nadmiarem wiary w zespół. Na drodze do Kataru sam podstawił sobie nogę, ale tę grubą pomyłkę mógł naprawić w marcowych barażach. Zmiana selekcjonera po porażce z Węgrami byłaby nonsensem. Karuzela na stanowisku trenera to droga donikąd. Stało się jednak inaczej. Odpowiedzialność za to ponosi sam Portugalczyk. Zobacz TOP 5 bramek i interwencji z Ligi Mistrzów - sprawdź teraz! Piłkarska reprezentacja Polski. Stać ją na wygranie z Rosją i Szwecją? Polscy piłkarze nigdy nie wygrali wyjazdowego meczu z Rosją. Dlaczego w marcu ma się udać? - Czytałem gdzieś słowa Zbyszka Bońka, który wierzy, że sportową złość na Sousę nasi piłkarze wyładują w barażach. Oby tak było w Moskwie. Przeszłość nie ma tu nic do rzeczy. Pokazuje tylko skalę wyzwania. Porównajmy na chłodno kariery piłkarzy polskich i rosyjskich w zachodnich klubach. Oczywiście, liga rosyjska jest znacznie mocniejsza od polskiej: Zenit Sankt Petersburg regularnie gra w Lidze Mistrzów. Ale w marcu w barażach nie zagrają ze sobą najlepsi piłkarze obu lig, ale reprezentanci kraju. Sousa ma indywidualności, które mogą dać zwycięstwo jego drużynie. Ani Rosja, ani nawet Szwecja, będąca zespołem skrajnie niewygodnym, nie są poza zasięgiem Polaków. Polaków, dla których najcenniejszymi zwycięstwami w 2021 roku były pojedynki z Albańczykami. - To prawda, że za wygrane z Albanią medali nie dają. Ale w Tiranie Polacy pokazali charakter. Mnie się ten mecz podobał, tak jak fragmenty pojedynków z Hiszpanią i Szwecją na Euro 2020, czy z Anglią w eliminacjach mundialu w Katarze. Patrząc na pracę Sousy starałem się szukać plusów. Dostrzegałem błędy selekcjonera, ale to co robił budziło jakąś nadzieję, że w marcu będzie dobrze. Skala trudności jest jednak ogromna. Z Sousą, czy bez Sousy. Kto był dla pana odkryciem 2021 roku w drużynie narodowej? - Napastnicy Karol Świderski i Adam Buksa oraz obrońca Paweł Dawidowicz. To byli nowi ludzie w kadrze. Portugalczyk od początku próbował zmienić ustawienie drużyny i dopasować do niego jak najlepszych wykonawców. Na początku chciał poświęcić Kamila Glika, ale liczba błędów popełnionych w tyłach szybko go przekonała, że Glik daje drużynie nie tylko doświadczenie, ale przede wszystkim charakter. Jan Bednarek do dobry obrońca, wciąż jednak dojrzewa do pozycji lidera defensywy. W pomocy mamy zdolnych zawodników, ale Grzegorz Krychowiak jest kluczowy. Udowodnił to na Wembley. On potrafi wziąć odpowiedzialność za zespół. Co będzie, jeśli drużyna przegra baraże o mundial w Katarze, nawet w godnym stylu? - Dla jej liderów: Glika, Krychowiaka, Lewandowskiego, może nawet Piotra Zielińskiego to jest być może ostatnia szansa gry w wielkim turnieju. Drużyna narodowa znajdzie się w ciężkim momencie. Zostawmy to jednak, wolę być optymistą. Takim, który patrzy realnie, ale nie przewiduje katastrof. Najlepszy mecz kadry w 2021 roku? - Na najlepszy mecz drużyny Sousy oczekiwałem w marcu 2022 roku. I już się nie doczekam. Pokonanie Rosji i Szwecji to wyzwanie z wyższego poziomu niż ten, na którym Polska grała w minionym roku. Piłka nożna. Legia, Barcelona i mundial co dwa lata W ostatnich 12 miesiącach najbardziej zaskoczyło pana, lub zszokowało... - To co się stało z Legią Warszawa. Ja rozumiem, że kryzys po mistrzostwie może przechodzić drużyna taka jak Leicester w Premier League. Oni zdobyli tytuł w jakimś stopniu przypadkowo, nie są potęgą w Anglii. Tymczasem Legia jest hegemonem ekstraklasy. I niemal ci sami piłkarze, którzy wygrali ligę pół roku temu, dziś biją się o utrzymanie. Niepojęte. Byłem na meczu Górnik - Legia i widziałem potencjał zespołu z Warszawy, który budził się, a potem z niewyjaśnionych przyczyn zasypiał. Muszą istnieć jakieś przyczyny pozasportowe. Święta nie były czasem spokoju dla Dariusza Mioduskiego. Odpowiednikiem Legii w Europie była... - Barcelona. To szokujące, że klub, który w 2020 roku chwalił się budżetem przekraczającym miliard euro, nagle ocknął się w długach po szyję. Na deficycie 1,5 miliarda. Upadek nastąpił w mgnieniu oka, był efektem przepłacania piłkarzy, błędów transferowych i życia ponad stan. Wiele klubów popełnia podobne błędy w wyścigu po mroczny przedmiot pożądania, którym stała się Liga Mistrzów. Może przykład Barcelony będzie dla nich ostrzeżeniem? Kluczowe dla światowej piłki było... - Mnie poruszyła koncepcja FIFA organizowania mundialu co dwa lata. Według jej obliczeń wygeneruje to dodatkowo 3,8 mld euro, które będzie można rozdzielić między 211 federacji. Historia piłki to także pogoń za pieniądzem. Wątpię, by się świat futbolu nie schylił po taką kasę. Tak więc czeka nas przyszłość z wielką imprezą co 12 miesięcy, bo mundial będzie co dwa lata, a co dwa Euro i Copa America. Akurat UEFA i CONMEBOL są przeciwne pomysłowi FIFA. A przecież to Europa i Ameryka Południowa generują najwięcej pieniędzy w piłce. Ich interesom pomysł FIFA zagraża. - Koncepcja jest nowa, sądzę, że targi potrwają kilka lat, ale znajdzie się kompromis. Może to potrwa kilkanaście lat, ale zmiany są nieuchronne. Mundial straci na prestiżu, będzie rozgrywany częściej. Wydaje mi się, że nie ma od tego odwrotu. Rozmawiał Dariusz Wołowski CZYTAJ TEŻ:Jerzy Dudek dla Interii: - Oszczędzać Lewandowskiego na Augsburg to był nonsensPolska - Anglia 1-1. Remis wyrwany w dramatycznych okolicznościach Hiszpania - Polska 1-1. Szanse ocalone w Sewilli