Dariusz Wołowski, Interia: Kontuzje Arkadiusza Milika, Bartosza Salamona i Krzysztofa Piątka we wczorajszym meczu towarzyskim ze Szkocją, to chyba najlepszy dowód, że selekcjoner Czesław Michniewicz miał rację zostawiając na ławce Roberta Lewandowskiego? Baraż ze Szwecją o mundial za cztery dni. Jerzy Dudek (były bramkarz reprezentacji Polski): Walki o Katar bez największego atutu drużyny narodowej nikt z nas nie może sobie nawet wyobrazić. Pytanie jakie jeszcze mocne strony mamy w porównaniu ze Szwedami? Na pewno publiczność i historia Stadionu Śląskiego. Piłkarze, którzy wyjdą we wtorek na murawę będą świadomi, że mogą napisać dalszą część. Zrobić coś ważnego. Lata lecą, ludzie się zmieniają, a atutem reprezentacji Polski pozostają bramkarze. Łukasz Skorupski udowodnił w Glasgow, że można na niego liczyć. Choć na Szwecję do bramki wróci Wojciech Szczęsny. W starciu ze Szkotami wyróżniłbym Krzysztofa Piątka, bez względy na to, czy karny był zasłużony, czy nie, on na gola zapracował. Przy innych naszych piłkarzach pojawiają mi się głównie znaki zapytania. Piotr Zieliński? - Na przykład. Podobno nie może wyjść z cienia Roberta Lewandowskiego. W Glasgow miał znakomitą okazję, żeby pokazać się jako lider. Przynajmniej w środku pola. Tu jednak rządzili Szkoci. Nie winię za to jednego Zielińskiego, ale myślę, że piłkarz o tej skali możliwości powinien zrobić znacznie więcej. Po wielu meczach kadry przy Piotrku pojawia się uczucie niedosytu. Czy tak będzie zawsze? Wstrzymajmy się jednak z ostrą krytyką, bo pojedynek w Glasgow był tylko nic nieznaczącą przygrywką do tego co się wydarzy we wtorek. Grzegorz Krychowiak? - To nie był dobry występ Grzegorza, ale na kimś się Michniewicz musi oprzeć w barażu o mundial. W Glasgow obok Krychowiaka zagrał Szymon Żyrkowski i dowiedzieliśmy się tyle, że przy użyciu tablicy nie da się wypracować boiskowych automatyzmów. To są odruchy, które powstają miesiącami: w praktyce, a nie w teorii. Przeciw Szwecji Michniewicz powinien ryzykować jak najmniej. Liczyłem, że sparing ze Szkocją da selekcjonerowi kilka odpowiedzi, a tylko pomnożył pytania. No bo trzecim środkowym obrońcą kadry miał być Bartosz Salamon, który doznał urazu. Czytaj również: Fatalne wieści dla polskiej kadry. Napastnik wypada na kilka tygodni Ryzykować jak najmniej. Co to znaczy? - Że przed tak ważnym meczem każdy selekcjoner woli postawić na coś co się sprawdza, niż na coś co się dopiero może sprawdzić. Rutyna jest potrzebna, żeby dać radę niewygodnej grze Szwedów. Oni nie odpalają fajerwerków na boisku, grają żmudną, brzydką, cierpliwą piłkę do bólu efektywną. Szykujmy się na kluczowy, ale brzydki mecz w Chorzowie. Cel uświęca środki. Obaj selekcjonerzy są tego świadomi. Patrzyłem na mecz w Glasgow i myślałem, że niezależnie od selekcjonera reprezentacja Polski zawsze gra po swojemu. - Trudno, żebyśmy po 90 minutach widzieli jaskrawo różnicę między zespołem Paulo Sousy i Czesława Michniewicza. Zwłaszcza, że wykonawcy są w większości ci sami. Jeden i drugi liczy na Lewandowskiego, jeden i drugi ma jednak taki sam problem z grą skrzydłami. Oglądałem mecz barażowy Czechów ze Szwedami, ci pierwsi wyglądali bardzo dobrze, bo szukali przewagi na skrzydłach i często ją mieli. Miałem nawet podejrzenie, że przegrała drużyna lepsza. To tylko kolejny komplement dla Szwedów, bo nie muszą grać dobrze, mieć przewagi, żeby wygrywać. Zobacz też: "Nic nie Szkoci". Paulina Chylewska komentuje mecz kadry Polska wygrała z nim ostatni raz ponad 30 lat temu, a w meczu o stawkę tylko raz w historii na mundialu w 1974 roku. - Wyciągnijmy z tego wnioski. Nie po to, żeby się bać, ale po to, by spojrzeć prawdzie w oczy. Szwedzi są niewygodni, efektywni, znakomicie zorganizowani. Mają niewielu graczy finezyjnych, co im nie przeszkadza osiągać swoich celów. Pokonali nas na Euro 2020, choć drużyna Sousy zmartwychwstała od stanu 0-2. Mimo wszystko Szwedzi mieli w ostatnich minutach więcej wyrachowania. Jerzy Engel, Zbigniew Boniek uważają, że nie ma czego się bać i Polska będzie we wtorek faworytem. - Takie opinie łatwo wypowiadać ludziom, którzy są od kadry daleko. Ci, którzy są blisko mają świadomość co ich czeka i niechętnie obnoszą się z optymizmem. Trzeba wierzyć w siebie, ale mieć plan na mecz. Zwłaszcza z rywalem takim jak Szwedzi. Żadne pospolite ruszenie z nimi sobie nie da rady. Z pewnością Michniewicz chciał, żeby mecz w Glasgow wyglądał inaczej, miał na niego pomysł, ale ten pomysł nie wypalił. W każdym razie dla kogoś patrzącego z boku nie było oczywiste co chcą zrobić Polacy. Poza tym, że bronić się przed atakami Szkotów. Rozmawiał Dariusz Wołowski