Dariusz Wołowski, Interia: Jako byłego bramkarza muszę pana o to zapytać na początek: czy mamy problem w reprezentacyjnej bramce po rezygnacji Łukasza Fabiańskiego? Wojciech Szczęsny wszedł w sezon Serie A z kiksami, a Juventus ma po dwóch kolejkach zaledwie jeden punkt. Mogło być gorzej? Jerzy Dudek: - Przywykliśmy, że bramka to polski atut, bo mamy dwóch speców światowej klasy. Łukasz zrezygnował, a Wojtek ma kłopoty w klubie. Te błędy, które popełniał w meczach Juventusu wynikały z braku koncentracji. Wygląda to tak, jakby miał za krótkie wakacje, nie wypoczął po poprzednim sezonie i Euro 2020. Mecze kadry to okazja do rehabilitacji. Mam nadzieję, że Wojtek z niej skorzysta. A może Fabiański zrezygnował z kadry ze względu na to, że selekcjoner Paulo Sousa notorycznie trzymał go na ławce. Uznał, że w wieku 35 lat nie ma już czasu czekać. I zwolnił miejsce dla młodszych. - Może tak właśnie było, trzeba by spytać Łukasza. Może zdemotywowała go deklaracja Sousy stawiającego zdecydowanie na Wojtka. A może po prostu uznał, że w wieku 35 lat chce już odpocząć od karuzeli: klub-kadra? Może po rozmowie z trenerami West Hamu United i rodziną doszedł do wniosku, że czas wyhamować? Ciągłe przeloty, zgrupowania, treningi, mecze to duże obciążenie. Piłkarze, którzy nie muszą podróżować na spotkania reprezentacji mają znacznie więcej czasu na odpoczynek. Kłopoty w bramce to jednak pół biedy wobec problemów w pomocy i ataku. Sousa nie mógł powołać lidera środka pola Piotra Zielińskiego. Drugi z kluczowych graczy pomocy Mateusz Klich ma pozytywny test na COVI-19. Kontuzjowani są Sebastian Szymański, Kacper Kozłowski, Rafał Augustyniak, a od dawna Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek i Krystian Bielik. - Największa strata to Zieliński i Klich, oni decydowali o jakości ataku pozycyjnego. Na nich Sousa opierał grę w ofensywie. Najbliższe trzy mecze to będzie egzamin dla Jakuba Modera, a także Grzegorza Krychowiaka. On ma coś do udowodnienia po Euro 2020. Nie czas na lament, na szukanie alibi, gdy stawką jest mundial. Po mistrzostwach Europy pozostał w Polsce kac, który trzeba wyleczyć, zdobywając bilety do Kataru. Kluczowy jest pojedynek z Albańczykami, którzy, odbierając Polakom punkty, postawili by ich pod ścianą. Albania nie brzmi tak efektownie jak Anglia, ale to dla nas mecz o życie. Słyszałem, że są jeszcze bilety na Stadion Narodowy, co pokazuje, że po złym Euro entuzjazm w narodzie osłabł. Oby nie osłabł w piłkarzach Sousy. Anglia wywołuje wielkie emocje i mobilizację, ale to Albania może być naszym sędzią. To zespół niedoceniany, ale świetnie zorganizowany, szczególnie w defensywie. Tę defensywę trzeba będzie przełamać bez Zielińskiego i Klicha. Dobrze, że jest w naszej kadrze jeden piłkarz, który w formie jest zawsze. Zawsze można liczyć na Roberta Lewandowskiego. Sousa przyjechał do Polski po to, by przestawić reprezentację na grę bardziej ofensywną i w większym stopniu wykorzystać talent Lewandowskiego. - Może i przestawia, ale jego kadencja jest naznaczona katastrofalną liczbą straconych goli - aż czternastu w ośmiu spotkaniach. To trzeba zmienić, bez solidnej gry w tyłach przegramy eliminacje mundialu, co tylko pogłębi w polskiej piłce uczucie beznadziei. Rozumiem, że dotąd Sousa poznawał piłkarzy, ale ten czas minął. Wygrana z Albanią w czwartek to obowiązek drużyny. Będzie ciężko, ale musi się udać. Nie lekceważmy tego rywala, bo stawka jest ogromna. Potem spotkanie z San Marino, które chyba nie jest w stanie postawić się Polakom. Na pojedynek z Anglikami nie będzie trzeba nikogo mobilizować. W marcu Polska grała na Wembley, przegrywając z Anglikami 1-2. Teraz zmierzy się z wicemistrzami Europy, mającymi za sobą najlepszy turniej od 55 lat. - Jeśli piłkarze Sousy postawili się na Wembley, grając bez Lewandowskiego, to punkt, lub nawet punkty w Warszawie nie są poza ich zasięgiem. Anglia to będzie inny rozdział, wydarzenie samo w sobie. Presja jest po stronie zespołu Garetha Southgate’a. Myślę, że nas stać na dobry wynik. Grając mądrze, szczególnie w tyłach. Bo z takimi kiksami w defensywie jak dotąd, z drużyny Sousy nie będzie co zbierać. Na Euro 2020 Anglia straciła pierwszą bramkę w półfinale z Danią. W szóstym spotkaniu mistrzostw. - To było takie turniejowe granie. W kwalifikacjach MŚ drużyna Southgate’a więcej ryzykuje. Nie gra "na zero w tyłach". W Warszawie będzie ustawiona odważniej. To może być naszym atutem, jeśli nie stracimy gola tak głupio jak traciliśmy na mistrzostwach Europy. Mam nadzieję, że Sousa umiał wyciągnąć wnioski z porażek ze Słowacją i Szwecją. Rozumiem, że chce wykorzystać klasę kapitana, przesunąć środek ciężkości gry w stronę ataku, ale solidna defensywa jest bazą, od której wszystko się zaczyna. Nawet Lewandowski nie da rady strzelać hat-tricka w każdym meczu. Chyba, że w Bayernie. Wyczuwam u pana optymizm, choć na Euro drużyna Sousy nie dała nam do niego podstaw. - Szukam pozytywnych bodźców i scenariuszy. Przed meczami nie czas na załamywanie rąk. W środę 8 września koło północy przekonamy się, czy eksperyment z oddaniem kadry Sousie miał ręce i nogi. Oby się okazało, że tak. Dość było ostatnio rozczarowań w polskiej piłce. Czas, żeby drużyna narodowa odbudowała w swoich kibicach wiarę, że uczy się na błędach i wyciąga wnioski. Co prawda nie słyszałem, by portugalski selekcjoner ogłosił, co było na Euro 2020 złe, ale wierzę, że jest świadomy, co musi poprawić. I przede wszystkim ma pomysł, jak to zrobić. Nie może drużyna narodowa tracić trzech bramek w meczu jak z Węgrami, czy Szwedami, bo sama sobie odbiera szanse na sukces. Rozmawiał Dariusz Wołowski