Na dwie kolejki przed zakończeniem eliminacji na prowadzeniu w grupie jest Anglia (16 pkt), która o jeden punkt wyprzedza Ukrainę i Czarnogórę. Trzy punkty mniej od lidera ma Polska, która, zdaniem Dudka, ma jeszcze o co walczyć.- Dopóki piłka w grze, to mamy szanse i nie powinniśmy sobie ich odbierać. Trzeba liczyć na jakieś natchnienie, które sprawi, że w dwóch bardzo trudnych meczach z Ukrainą i Anglią nasz zespół zagra ponadprzeciętnie i zrobi nam niespodziankę - powiedział Dudek, który w poniedziałek przyjechał do Łodzi.Wracając do eliminacji były bramkarz żałował, że "Biało-czerwoni" muszą je kończyć wyjazdowymi pojedynkami z najgroźniejszymi rywalami.- Mówiłem na samym początku, że ten kalendarz pokrzyżuje nam plany. Ktoś w PZPN-ie stwierdził jednak, że jest świetnie skonstruowany i na mecz z Ukrainą będziemy jechać jako liderzy, z przewagą trzech punktów. Niestety, tak się nie stało. Ale to my dalej rozdajemy karty w tej grupie i będziemy decydować o tym, kto awansuje - zaznaczył Dudek.Jego zdaniem uproszczeniem byłoby stwierdzenie, że to brak umiejętności był jedyną przyczyną tego, że po ośmiu meczach eliminacyjnych Polacy są dopiero na czwartym miejscu w grupie.- Można przyczepić się do tego, że nie mamy zespołu, a gra jest oparta tylko na indywidualnych umiejętnościach Błaszczykowskiego, Lewandowskiego czy, w ostatnim czasie, Zielińskiego i Klicha. Widać jednak, że na każdej pozycji jest potencjał. Ale brakuje atmosfery. Wiadomo, że najlepiej budują ją wyniki, jednak tak naprawdę to piłkarze decydują o tym, jak się czują wewnątrz zespołu. Czy potrafią razem siedzieć na kolacji do późnego wieczora, czy szybko konsumują i uciekają do pokojów. To wszystko ma ogromny wpływ na to, jak drużyna wygląda na boisku - podkreślił Dudek.