To duże zaskoczenie, że selekcjoner Jerzy Brzęczek traci pracę na pół roku przed wielką imprezą, do której Polska się zakwalifikowała - przeniesione na ten rok Mistrzostwa Europy 2020. Tak się bowiem zdarza bardzo rzadko. Jeszcze jesienią wielkim wydarzeniem była zmiana selekcjonera reprezentacji Słowacji tuż przed meczami barażowymi - Stefan Tarković wszedł w miejsce Pavla Hapala w drugiej połowie października 2020 roku. Wygrał baraż i będzie miał ze Słowacją dziewięć miesięcy na przygotowania.Nowy selekcjoner Polski dostanie jeszcze mniej czasu, a na dodatek mecze eliminacji mistrzostw świata w Katarze, które wyjątkowo z uwagi na pandemię zostaną rozegrane tuż przed dużym turniejem - w marcu przeciwko Anglii, Węgrom i Andorze. Trzy miesiące potem polski zespół zagra na Euro 2020 ze Słowacją, Hiszpanią i Szwecją. Czasu nie ma zatem zbyt wiele, nowy selekcjoner wejdzie od razu w mecze o stawkę, bez szans na sparingi. Dopiero w czerwcu będzie mógł rozegrać towarzyskie mecze z Rosją i Islandią (ten drugi w Poznaniu). Brzęczek zwolniony. Nowy trener w trudnej sytuacji To sytuacja rzadka i zaskakująca, zważywszy, że Polski Związek Piłki Nożnej jeszcze niedawno twierdził, że ma zaufanie do Jerzego Brzęczka i że to nie jest dobry czas na zmiany, skoro przed reprezentacją tak ważne wyzwania. Co ciekawe, nie jest to jednak sytuacja bezprecedensowa. Zdarzało się, że Polska wymieniała selekcjonera nawet bliżej dużego, głównego turnieju. Precedensem i rekordem były igrzyska olimpijskie w Helsinkach w 1952 roku. W tamtych czasach piłkarski turniej olimpijski był stawiany w Polsce niemal na równi z mistrzostwami świata czy Europy, o czym świadczy znaczenie olimpijskiego złota Polaków w Monachium w 1972 roku. Wtedy, 70 lat temu, dotychczasowy selekcjoner Ryszard Koncewicz stracił stanowisko w czerwcu 1952 roku, zatem na zaledwie miesiąc przed igrzyskami w Finlandii. Zastąpił go Michał Matyas, który wtedy prowadził Wisłę Kraków. To on pojechał na turniej i przegrał go sromotnie po porażce 0-2 z Danią. Następnie odszedł.W wypadku mistrzostw Europy czy mistrzostw świata takiej sytuacji jednak nie mieliśmy. Najmniej czasu miał trener Antoni Piechniczek, który po "aferze na Okęciu" i odejściu Ryszarda Kuleszy objął reprezentację Polski z początkiem 1981 roku, by półtora roku później poprowadzić ją na mundialu Espana'82.