<a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-reprezentacja-polski-jerzy-brzeczek-zwolniony-lars-lagerback,nId,4994270">W rozmowie z Interią Szwed Lars Lagerbaeck zapowiedział, że nie zamyka drzwi, gdyby miał przejąć trenowanie Polaków,</a> ale z naszych informacji wynika, że ma mniejsze szanse na objęcie funkcji selekcjonera "Biało-Czerwonych" niż jego włoscy koledzy po fachu. Z prostej przyczyny. Zbigniew Boniek we Włoszech spędził ostatnich pięć tygodni, w trakcie których doszedł do wniosku, że należy dokonać zmiany trenera. Na dodatek tamtejszych trenerów zawsze cenił. Jeszcze trzy miesiące temu znalezienie ewentualnego następcy Brzęczka byłoby dla Bońka proste: bez pracy pozostawał Cesare Prandelli. Człowiek, który z powodzeniem prowadził Italię podczas Euro 2012, który mentalnie jest bliski Polakom, chociażby z uwagi na głęboką wiarę (słynne jego pielgrzymki do Sankturium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach) Na dodatek Bońkowi odpowiadała wizja futbolu Prandellego. Sęk w tym, że od listopada Cesare prowadzi Fiorentinę. Od stycznia 2021 r. jest jednak wolny Luciano Spaletti, któremu do końca 2020 r. Inter wypłacał wysoką gażę. Mówi się nawet o dziesięciu milionach euro rocznie. Spaletti to ceniony i uznany szkoleniowiec, pytanie jednak, czy PZPN-u byłoby stać na jego angaż. - Spaletti to trener z najwyższej półki. Na dodatek, podobnie jak Boniek jest to romanista (dwukrotnie prowadził Romę), dobrym kolegą Zibiego. To byłby dobry wybór - uważa w rozmowie z Interią prof. Stefan Bielański, korespondent "La Gazzetta dello Sport". - Nie zamierzam płacić selekcjonerowi dwa miliony euro rocznie z prostej przyczyny: jego szanse na pokonanie potęg takich jak Hiszpania czy Anglia nie są wcale większe niż te Jerzego Brzęczka - mawiał w wywiadach prezes Boniek. Teraz najwyraźniej potrząśnie kiesą. Nie wiadomo jednak czy aż na tyle, by sprowadzić do Polski Massimiliana Allegrego, który w Juventusie inkasował około ośmiu milionów euro. W PZPN-ie na pewno tyle by nie dostał. Allegri zdobył sześć mistrzostw Włoch, ale od lipca 2019 r. nikogo nie trenował. W zasięgu możliwości finansowych naszej federacji znajduje się za to Vincenzo Montella. 47-letni szkoleniowiec hołduje systemowi 1-3-5-2 i od ponad roku jest bez pracy, gdy nie udała mu się misja Fiorentina. Jego żądania finansowe z pewnością zamkną się w kwocie dwóch milionów euro rocznie. Eksperci twierdzą, że Fiorentina w okresie przebudowy była trudnym warsztatem dla każdego trenera. Natomiast ciągle młody Montella świetnie poradził sobie w Milanie, w sezonie 2016/2017, zdobywając z nim Superpuchar Włoch. Nie wolno lekceważyć szans na objęcie schedy po Brzęczku przez Marca Giampaolo, który pracował w Sampdorii z Karolem Linettym. - Na dodatek był chwalony przez Bońka jako najlepszy taktycznie trener. Faktycznie, to dobry trener, tylko niekoniecznie ma dobre wyniki - uśmiecha się prof. Bielański. Na razie Giampaolo jednak nie został zwolniony z Torino, z którym pikuje w strefie spadkowej i jego pozycja wisi na włosku. Pytanie, czy wzięcie dołującego trenera nie będzie nadmiernym ryzykiem? Wcześniej Giampaolo nie poradził sobie z Milanem. Jedyny jego jasny okres to Sampdoria, gdzie, w latach 2016-2019, pracował z trójką Polaków: oprócz Linettego byli to Bartosz Bereszyński i Dawid Kownacki. Nie warto też przekreślać szans Luigiego Di Biagio, który wprawdzie nie pracuje od sierpnia, gdy zwolniło go SPAL, ale doświadczenie z prowadzenia włoskiej młodzieżówki i krótki epizod z pierwszą kadrą Italii czynią jego kandydaturę poważną. Podobnie jak Montella, Di Biagio był jako piłkarz związany z AS Roma, gdzie piłkarską karierę w Italii kończył Boniek. Ostatni, co wcale nie znaczy najgorszy na liście Bońka może się być Roberto Donadoni. Od sierpnia 2020 r. nie pracuje już w Chinach (Shenzen FC), więc wyjazd na Euro 2020 byłby dla niego z pewnością kuszącą perspektywą. Pracy selekcjonerskiej nie smakował od 2008 r. Po MŚ 2006 r. przez dwa lata prowadził Italię. Michał Białoński, vit