Michał Probierz mógł po cichu narzekać sobie na kłopot bogactwa przed meczem z Austrią (1:3). Wszyscy jego zawodnicy byli gotowi do gry, co było miłą odmianą w stosunku do niedzielnego spotkania z Holandią (1:2). Jedyne znaki zapytania widniały przy Robercie Lewandowskim. Selekcjoner reprezentacji Polski przyznał, że podjął decyzję o pozostawieniu go na ławce rezerwowych w pierwszej połowie ze względu na rekomendacje lekarzy. Kapitan kadry wracał świeżo po naderwaniu mięśnia dwugłowego uda w sparingu z Turcją (10 czerwca). W pierwszym składzie na konfrontację z zespołem Ralfa Rangnicka wyszli Wojciech Szczęsny, Nicola Zalewski, Jakub Kiwior, Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek, Przemysław Frankowski, Bartosz Slisz, Jakub Piotrowski, Piotr Zieliński, Adam Buksa i Krzysztof Piątek. W dalszej części na murawie pojawili się jeszcze (w kolejności chronologicznej) Jakub Moder, Robert Lewandowski, Karol Świderski, Kamil Grosicki i Kacper Urbański. Szczególne emocje mogło budzić wprowadzenie Lewandowskiego i Świderskiego, które nastąpiło w 60. minucie. Zastąpili oni Piątka i Buksę. Choć liczba napastników na boisku pozostała taka sama, to wydawało się, że "Biało-Czerwoni" tracą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Niebawem Christoph Baumgartner strzelił na 2:1 dla Austrii. Lewandowski i Świderski weszli razem na boisko. Brzęczek: "Straciliśmy dwie bramki" Tej decyzji Probierza nie pochwalił w Kanale Sportowym Jerzy Brzęczek. Przez pół godziny gry Lewandowski zanotował jedenaście kontaktów z piłką, a Świderski osiem. Tylko jeden z tych osiemnastu dotknięć futbolówki to był strzał w kierunku bramkarza Patricka Pentza. Brzęczek był selekcjonerem reprezentacji Polski od 12 lipca 2018 do 18 stycznia 2021 roku. Poprowadził kadrę w 24 meczach, osiągając średnią na poziomie 1,71 punktu. Po 921 dniach na stanowisku został jednak zwolniony przez Zbigniew Bońka. Z Austrią mierzył się dwukrotnie w ramach eliminacji Euro 2020. W marcu 2019 r. Polacy wygrali w Wiedniu 1:0, a sześć miesięcy później zremisowali w Warszawie 0:0.